Rynek nie ma ostatnio litości dla posiadaczy akcji. Obniżające się z sesji na sesję kwotowania większości papierów powodują narastanie napięcia wokół rynku. Jest to tym bardziej dotkliwe, że odzwyczailiśmy się już od dłuższych okresów pesymizmu. Słychać też coraz więcej głosów wieszczących, że oto być może stoimy na skraju jakiegoś poważniejszego załamania. No cóż. Wykluczyć takiej możliwości nie można, ale sytuacja w wielu aspektach przypomina tę z drugiej połowy 1995 roku (z wyjątkiem, niezmiernie istotnym, oddziaływania rynku USA). Rynek tez podąża w kierunku wyraźnego niedowartościowania, a wypowiedzi dotyczące możliwych scenariuszy zioną czernią.

Taka już jest uroda rynku, że lubi skrajności. Czy jednak jest aż tak źle? Rynek jako ?twór cykliczny? od prawie roku jest w tendencji spadkowej. Przy generalnym konsensusie, że zachowanie rynku dyskontuje przyszłą sytuację makroekonomiczną, można przyjąć, że znaczna część licznych niewątpliwie nieprzyjemnych informacji, które pojawiały się w ostatnich miesiącach, już znalazła swoje odzwierciedlenie w cenach. Obecnie zaś wkraczamy coraz wyraźniej w fazę, w której analitycy starają się znaleźć jak najwięcej powodów do kontynuacji spadków. Wykazują przy tym zapał nierzadko większy niż parę miesięcy temu do wskazywania świetlanej przyszłości. Doświadczenie zaś uczy, że tam, gdzie królują emocje, trudno o trafne prognozy i trzeba zachowywać wzmożoną ostrożność. Bessa prawdopodobnie nie wypuści nas z rąk jeszcze przez jakiś czas. Nie trzeba się jednak przesadnie bać, lecz trzeba być czujnym. Czujność i ostrożność pomogą, gdy przyjdzie czas przesilenia i pora na zakupy. A on prędzej czy później przyjdzie, bo taka już jest uroda rynku.

Roman Sosnowski

WBK AIB Asset Management SA