Wzajemna relacja indeksów WIG i WIG20 potwierdza tezę o słabości, przede wszystkim spółek o największej kapitalizacji. Podczas gdy drugi z nich definitywnie przełamał październikowe dno, o tyle pierwszy, mimo czwartkowej bardzo silnej zniżki, zatrzymał się na zakończenie sesji na poziomie 15 tys. pkt., czyli na wysokości wspomnianego dna. Dysproporcja, jaka dzięki temu powstała, może oznaczać, że WIG podąży za WIG20 i też spadnie lub przełamie średnioterminowe dno lub jest to pierwszy sygnał zapowiadający umacnianie się rynku w szerszym wymiarze.
Sytuacja indeksu wygląda oczywiście źle, ale nie dramatycznie. Nie napawa optymizmem stały dość duży wolumen obrotu. Lepiej byłoby, gdyby malał on podczas zniżek do poziomu wsparcia, gdyż oznaczałoby to wyczerpywanie się presji podażowej strony rynku. Gdyby indeks przełamał wsparcie, wówczas nadziei w powstrzymaniu spadków należy poszukiwać na poziomie dna z października 1999 roku, czyli lekko powyżej 14 tys. pkt. Dawałoby to wtedy nadzieję na wykreowanie na wykresach oscylatorów dywergencji, świadczących o wyczerpywaniu się impetu spadkowego. Jak na razie, wszystkie zachowują się podobnie, czyli mocno zniżkują pod poziomami równowagi.
Dominik Staroń
analityk