Po trzech wzrostowych sesjach przyszedł wreszcie czas na chwilę zastanowienia. Po wyczerpaniu zapasów optymizmu wynikających z prostej reakcji na bardzo znaczną i "stromą" przecenę z jaką mieliśmy do czynienia w ciągu ostatnich tygodni, najwyraźniej zaczęła się faza rzetelnej analizy. Analizy, której celem jest określenie, czy rynek ma wystarczająco dużo siły i powodów żeby kontynuując trend spadkowy (zapoczątkowany w marcu 2000 roku) przebić historyczną linię kilkuletniego trendu wzrostowego, czy też wygrać walkę z niedźwiedziem i rozpocząć wzrosty.
Mankamentem wzrostów z ostatnich dni są niskie obroty, które nieco psują pozytywny obraz. Tym gorzej, że poprawa w tym zakresie nastąpiła podczas spadkowej, środowej sesji. Nie brakuje zatem opinii, że po krótkiej korekcie wzrostowej zanotujemy dalsze spadki i kolejne minima. Jednak wskaźniki RSI, MACD nie potwierdzają takich prognoz. Co więcej na wykresie RSI można się nawet dopatrzyć pozytywnych dywergencji.
Wskaźniki wskaźnikami, a i tak wszyscy bacznie obserwują przebieg sesji na Wall Street. Wiele zależy zatem od zachowania Nasdaq'a, który jest w podobnej sytuacji co WIG20 - po dynamicznym spadku w lutym zanotował niedawno nowe minimum roczne i od kilku sesji próbuje zmienić trend. Duże znaczenie dla dalszych jego (a pośrednio również WIG20) losów będą z pewnością miały dane o stanie rynku pracy i zmianie wielkości zapasów w USA publikowane pod koniec tego tygodnia.
Maciej Czajkowski