Należy jednak wspomnieć, iż w wczoraj złoty zakończył dzień dosyć dobrze, niezależnie od gorszych nastrojów na rynku długu. Po części był to wynik otwarcia nowego kwartału i ponownego zaangażowania się spekulacyjnych funduszy na rynkach wschodzących w oparciu o carry-trade, a także napływających informacji z kraju. Minister gospodarki, podobnie jak wcześniej przedstawiciele resortu finansów, przyznał, że wzrost PKB może w I kwartale b.r. przekroczyć poziom 7 proc. r/r PKB. Gdyby tak się stało, to byłby to najlepszy wynik od I kwartału 2004 r. (wtedy gospodarka zanotowała 6,8 proc. r/r wzrost). Sporym zaskoczeniem okazały się jednak prognozy marcowej inflacji CPI przedstawione przez ministerstwo finansów. Odczyt na poziomie 2,4 proc. r/r jest już bardzo blisko celu banku centralnego (2,5 proc. r/r) i w takiej sytuacji przesądza o kwietniowej podwyżce stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej o 25 p.b. Wprawdzie wiceminister Zajdel-Kurowska nie wykluczyła, że w marcu możemy osiągnąć "górkę", ale dodała, iż pod dużym znakiem zapytania pozostają ceny żywności w miesiącach letnich. Tym samym nie wydaje się, aby RPP chciała wziąć na siebie ryzyko pewnej utraty wiarygodności, gdyby do zaostrzenia polityki monetarnej w ciągu najbliższych 2 miesięcy jednak nie doszło. Ten fakt odbiłby się także na złotym, gdyż gwałtowna podwyżka stóp procentowych np. w miesiącach letnich miałaby swoje negatywne reperkusje dla rynku długu, ale i także gospodarki. Tym samym najlepszym rozwiązaniem dla rynku byłyby stopniowe podwyżki zależne od panującej sytuacji. Nie można wykluczyć, że RPP zdecyduje się na takie posunięcie w tym roku dwukrotnie.
Co dzisiaj? Na rynek nie napłyną istotne informacje makroekonomiczne z kraju, a powoli zaczynamy wchodzić w okres przedświąteczny. Dopiero jutro odbędzie się aukcja 2-letnich obligacji, która będzie miała wpływ na rynek długu. Tym samym złoty będzie bardziej zależny od sytuacji na rynkach światowych.
Rynek międzynarodowy:
Dolar na rynkach światowych nadal pozostaje słaby, do czego przyczyniają się niejednoznaczne informacje napływające ze Stanów Zjednoczonych. Wczorajsza publikacja indeksu ISM dla sektora przemysłu pokazała jego spadek w marcu do 50,9 pkt. z 52,3 pkt. w lutym. Tym samym był on gorszy od prognozowanych 51,1 pkt., nie potwierdzając tym samym optymistycznych wskazań płynących z piątkowej publikacji Chicago PMI. Z kolei odczyty subindeksów ISM pokazały utrzymywanie się presji inflacyjnej przy słabnącym rynku pracy i zamówieniach. To niebezpieczna kombinacja nieco wiążąca ręce bankowi centralnemu w kwestii ewentualnych obniżek stóp procentowych w perspektywie najbliższych kwartałów. Na to zwrócił uwagę wczoraj William Poole z FED dodając, że ostatnie dane makroekonomiczne pokazały tylko nieznaczne osłabienie gospodarki. Warto jednak przy tym zaznaczyć, że sektor przemysłowy stanowi mniej niż 20 proc. ogółu amerykańskiego PKB i dla inwestorów kluczowe będą dane o ISM w usługach, które poznamy jutro o godz. 16:00.
Z kolei wspólną walutę wspierają oczekiwania związane z czerwcową podwyżką stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny, chociaż wczorajsze odczyty indeksów PMI dla przemysłu były w marcu minimalnie gorsze od prognoz. Zaczęły pojawiać się także niezależne głosy, iż po wzroście stóp do poziomu 4,00 proc. kolejne decyzje nie zostaną podjęte szybko. Dopóki jednak takie opinie nie wypłyną z samego ECB, dopóty nie będą mieć aż tak dużego znaczenia dla rynku.