Jeszcze wczoraj wieczorem można było oczekiwać kontynuacji wzrostów. Wysokie zamknięcie indeksów w USA sugerowało właśnie taki scenariusz po naszej stronie Atlantyku. Tym bardziej, że rynki azjatyckie również poszły drogą wzrostów. Nic z tego. Po lekko wzrostowym otwarciu poziom indeksów najpierw uległ stabilizacji, a następnie zaczął spadać. Dobrych informacji było stanowczo za mało i były za mało dobre by dzień się skończył dla optymistów " dobrze".
Zacznijmy od wyników spółek. W Europie zaprezentowały się (m.in.) Nokia i Roche. Wyniki producenta telefonów komórkowych były trochę słabsze niż oczekiwania analityków. To co najbardziej zaszkodziło notowaniom akcji tej spółki była prognoza na przyszłość. Z kolei Roche odnotowało pogorszenie wyników finansowych związane ze słabą sprzedażą niektórych produktów oraz wynikające z niskiego kursu dolara. Gdyby nie rozczarowujące raporty kilku czołowych spółek amerykańskich , rynki w Europie pewnie dałyby sobie radę by znaleźć drogę do solidniejszych wzrostów. Tak się jednak nie stało. Dobiły je mdłe dane makro z USA.
Dodatkowym obciążeniem dla nastrojów stały się informacje z rynków: brytyjskiego i niemieckiego. Nadszedł kolejny dowód na pogarszającą się sytuację w segmencie pożyczek międzybankowych. W cotygodniowym przetargu organizowanym przez Bank Anglii popyt na tani kredyt czterokrotnie przewyższył ofertę. To rekord. Dzieje się to w sytuacji, w której media donoszą, że rzeczywisty obraz rynku pożyczek międzybankowych jest zgoła inny niż wynikałoby to z obserwacji popytu i podaży odzwierciedlonych przez stopy Libor. Istnieją podejrzenia, że banki niechętnie udzielają sobie pożyczek według "oficjalnych" stóp. Na dodatek dzisiaj Euribor wzrósł do najwyższego poziomu w 2008 roku.
Z kolei rynek niemiecki ulegał wrażeniu wywartemu przez wspólny raport kilku czołowych instytutów badawczych z tego kraju. Obok IFO z Monachium, w przygotowaniu raportu uczestniczyły instytuty z Kolonii, Halle i Essen. Prognozują one spadek dynamiki wzrostu PKB w Niemczech do poziomu 1,4% w 2008 roku - z 2,5% w roku bieżącym. Niemcy, będące największą gospodarką Unii, dają duży wkład w jej PKB. Mogą też stanowić o spowolnieniu na całym kontynencie. Jak dotąd, dosyć skutecznie opierali się wpływom zawirowań globalnych. Ostatnie odczyty niektórych wskaźników wskazują na pogarszanie się perspektyw dla gospodarki tego kraju. Raport instytutów takie wnioski potwierdza.
W przypadku innego kraju - Hiszpanii - słabnące perspektywy znajdują coraz szersze potwierdzenie w wypowiedziach z kręgów rządowych. Wicepremier Pedro Solbes (wicepremier od gospodarki) zapowiada spowolnienie, który zostanie przezwyciężone dopiero w 2010 roku. Przewiduje on ustabilizowanie sytuacji (dno) w 2009 roku.