Cała uwaga inwestorów na naszym kontynencie skoncentrowana jest na losach amerykańskiego rynku finansowego i planu jego ratowania, obecnie w rękach ustawodawców w USA. Wszelkie inne wiadomości schodzą na dalszy plan i wpływają na europejskie rynki akcji jedynie w sposób śladowy. Rośnie niepewność do przepchnięcia "planu" przez Kongres. Paradoksalnie, upadek kolejnego banku - Washington Mutual - może w tym pomóc, uświadamiając ustawodawcom skalę zagrożenia. Jednakże coraz wyraźniej widać różnicę zdań pomiędzy poszczególnymi frakcjami politycznymi w USA.
W piątek, w odpowiedzi na pogłębienie kryzysu zaufania pomiędzy bankami kilka banków centralnych zasiliło rynki finansowe kolejnym zastrzykiem gotówki, tym razem w postaci rzadziej wykorzystywanych pożyczek tygodniowych. Na niewiele się zdało. Mało kto spodziewał się, że w przededniu potencjalnego uchwalenia planu ratunkowego upadnie kolejny duży bank. Szybkie działania nadzoru bankowego w USA oraz JP Morgan uchroniły rynek przed eskalacją paniki, jednakże cały czas nikt nie jest w stanie przewidzieć czy, i kto będzie następny. Strach narasta.
Inwestorzy w Europie uznali, że w zagrożeniu jest belgijski Fortis, zmuszając zarząd do zwoływania naprędce konferencji prasowej celem zapewnienia rynków o bezpieczeństwie pozycji finansowej banku. Na rynkach trwa poszukiwanie kolejnej ewentualnej ofiary kryzysu i szacowanie strat jakie może wywołać jej upadek w bilansach innych instytucji sektora.
Na czołówki serwisów informacyjnych przebijało się bardzo mało informacji ze spółek, czy też newsów makroekonomicznych. Negatywną wymowę miały informacje z Francji - Jedna o odsunięciu w czasie perspektyw zrównoważenia budżetu tego kraju do 2012 roku, druga zaś zapowiadająca bardzo słabe dane z rynku pracy. Niewiele zmieniły dane o sierpniowych nastrojach konsumenckich, trochę lepsze niż w poprzednim miesiącu. Napłynęły kolejne rozczarowujące dane makro z USA, ale niewiele zmieniły. Kontrakty na amerykańskie indeksy dyskontowały upadek Washington Mutual i rewizja w dół danych o PKB nie miała zbyt wielkiego znaczenia.
W gruncie rzeczy piątkowa sesja na europejskich parkietach stanowi kontynuację nerwowego wyczekiwania na decyzje ustawodawców z USA. Spadki niwelują wzrosty z czwartku - indeksy paneuropejskie wróciły w pobliże zamknięcia z środy. Co prawda w akcie chwilowej paniki indeksy te przełamały minima ostatnich dwóch sesji , jednakże ich wzrost w drugiej części dnia świadczy o wciąż tlącej się nadziei na pozytywne rozwiązanie. Weekend powinien przynieść uspokojenie nastrojów i więcej informacji o dalszych losach planu Paulsona.