Miara wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych, jaką jest wskaźnik CPI, wskazuje na to, że w marcu ta grupa cen wzrosła względem marca 2010 roku o 4,3 proc., a względem lutego 2011 roku o 0,9 proc. Wprawdzie spodziewano się wzrostu inflacji, to jednak wczorajszy odczyt zaskoczył chyba wszystkich.

Reakcja analityków była błyskawiczna. Jeszcze rano publikowano oceny, że szansa na to, że do kolejnej podwyżki stóp procentowych dojdzie w maju, jest niewielka. Wskazywano raczej czerwiec lub lipiec, gdy planowana jest publikacja nowej projekcji inflacji. Tymczasem po takim odczycie CPI oczekiwania te zrewidowano. Znaczna większość analityków jest już zdania, że do kolejnego zacieśnienie polityki pieniężnej dojdzie jeszcze w maju. Tu nawet za bardzo nie ma już o czym dyskutować. Co do terminu istnieje konsensus, choć nie oznacza to, że takowy istnieje w samej RPP. Jeszcze wczoraj Elżbieta Chojna-Duch wskazywała na to, że podwyżka już w maju byłaby „zdecydowanie przedwczesna”. Kontrą do tej wypowiedzi były słowa Anny Zielińskiej-Głębockiej oraz Jana Winieckiego, którzy są zdania, że po takich danych „trzeba działać”. Znane jest także stanowisko Andrzeja Bratkowskiego, które takie dane tylko potwierdzają.

Rynek jest przekonany o podwyżce o 25 pkt bazowych na majowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej. Sądząc po części wypowiedzi analityków uznano nawet, że jest możliwość podniesienia stóp procentowych o 50 pkt bazowych. Za samą podwyżką przemawia fakt ujemnych realnych stóp procentowych, ale czy będzie to od razu 50 pkt? Mam wątpliwości. Ta rada raczej nie kwapi się do odważnych ruchów w ramach zacieśniania polityki pieniężnej, co wczoraj nie omieszkał zaznaczyć Jan Winiecki, który jest zdania, że obecne ruchy RPP są jedynie dostosowaniem się do sytuacji, a nie wyprzedzeniem zmian. Za takie wyprzedzenie można byłoby uznać podwyżkę stóp we wrześniu, ale wtedy taki postulat nie znalazł większości. W tej chwili rada goni za rynkiem. Analitycy wsłuchują się w słowa członków RPP, by oszacować skalę podwyżki. Szczególne znaczenie będzie tu miała wypowiedź szefa NBP Marka Belki, który już w styczniu skutecznie wyciszał emocje. Teraz może być podobne.