Kolejny program luzowania ilościowego w USA jest teraz na ustach wielu analityków. Słabszy dolar wskazuje na to, że część uczestników rynku na poważnie bierze pod uwagę możliwość pojawienia się QE3. Czy rzeczywiście taki program się pojawi? Do końca aktualnego programu skupu obligacji brakuje jeszcze miesiąca. Później suma bilansowa amerykańskiej Rezerwy Federalnej już by nie narastała. Zatrzymanie wzrostu to jeszcze nie zbieranie gotówki z rynku, ale zaprzestanie jej pompowania. Przypomina to trochę próbę napełnienia dziurawego garnka. Cele jest pełen garnek, ale przez dziury woda się wylewa i ten cel nie jest ostatecznie osiągnięty, albo jest, ale gdy tylko zmniejszy się strumień wody, to jej poziom w garnku opada. W tym wypadku dziury są spore i widać je w postaci dynamicznego wzrostu wycen na wybranych rynkach.
Fed ma poważny dylemat, który sprawia, że hasło QE3 wcale nie musi być takie oczywiste. Z jednej strony być może istnieje pokusa dalszego wsparcia dla gospodarki amerykańskiej, ale z drugiej mamy wyraźne napięcia inflacyjne. Fed je na razie ignoruje, bo nie przekładają się na dynamikę inflacji bazowej. Pytanie, czy dla Amerykanina ma to znaczenie? Jeśli wyceny surowców się podnoszą, to i tak ma to wpływ na strukturę wydatków gospodarstw domowych oraz koszty produkcji w przedsiębiorstwach. Czy Fed będzie chciał za wszelką cenę uchronić Amerykę przed kolejną falą osłabienia gospodarczego? Walczyć z cyklem? Jeśli tak, to nakreślany przez wielu scenariusz Japoński będzie miał okazję się ziścić. Lata ślamazarnego wzrostu z garbem długu. Nie jestem przekonany, czy perspektywa QE3 jest tak blisko, jak się to niektórym wydaje. Gospodarki nie można pompować gotówką w nieskończoność.
[ramka]
[link=http://www.parkiet.com/temat/71.html]Sprawdź [b]notowana kontraktów terminowych[/b] » [/link]
[link=http://www.parkiet.com/temat/35.html]Czytaj [b]komentarze Kamila Jarosa[/b] »[/link]