W związku z tym, że miała miejsce na koniec sesji o niskiej aktywności, rezerwa wobec wiarygodności takiego zachowania była zdecydowanie uzasadniona. Wczoraj wątpliwości co do wiarygodności samego sygnału zostały rozwiane. O ile w poniedziałek można się jeszcze było zastanawiać, czy to nie był przypadkowy ruch, o tyle zachowanie cen w trakcie wczorajszych notowań już nie pozostawiało wątpliwości – sygnał się pojawił.
Pojawienie się sygnału to jedno, a jego skutek to już zupełnie co innego. W chwili, gdy gracz podejmuje decyzje o tym, jak ustawić się do zmian rynkowych, nie ma wiedzy o tym, jak to ustawienie ostatecznie się zakończy. Nie ma możliwości, by wcześniej wiedzieć, że „teraz będzie OK” albo że tym razem „lepiej się nie angażować, bo coś tu śmierdzi”. Próby określenia ostatecznego wyniku transakcji w chwili jej otwierania są skazane na niepowodzenie.
Jeśli taka możliwość by istniała, to jaki sens byłby w tym, by trzymać się zasad założonego planu inwestycji? Gdyby istniała możliwość przewidzenia skutku wejścia na rynek w chwili wchodzenia, to równocześnie istniałaby możliwość wyłuskiwania z systemu tylko zyskownych transakcji oraz pomijania tych stratnych. Takim rozumowaniem kierują się ci, którzy z jakichś powodów obawiają się straty lub nie mogą sobie na nią pozwolić. Tego typu myślenie to utopia i marzenie. Równie realne jak dziecinne tęsknoty za zaczarowanym pierścieniem Arabeli.
W momencie zajmowania stanowiska wobec zmian rynkowych nie ma możliwości określenia, czy będzie ono skuteczne.
Czy będzie ono skuteczne, można tylko wnioskować po tym, jakie wcześniej podobne sytuacje przynosiły wyniki. Innymi słowy nie ma mowy, by stwierdzić wcześniej, że dana pozycja przyniesie korzyść lub stratę. Można jedynie założyć, że istnieje prawdopodobieństwo takiego, a nie innego wyniku. No i można określić poziom maksymalnej straty przez zastosowanie zabezpieczeń. W chwili otwierania pozycji nie znamy ostatecznego jej wyniku, ale możemy znać maksymalny ból, jaki może ona przynieść naszemu portfelowi. Jeśli jest on za duży, to nie warto się angażować.