Jeśli chodzi o otwarcie, to sprawa jest prosta. Świat cieszy się z tego, że Grekom udało się nie popełnić harakiri. Gdyby rząd nie uzyskał poparcia, to pewnie Grecja stanęłaby na krawędzi bankructwa, a przynajmniej tak odebrałyby to rynki. Tymczasem teraz pojawiła się ulga. Ulga, że Grecy są na tyle rozsądni, że sami sobie nie chcą zrobić krzywdy. Niskie wymagania, ale dzięki temu łatwo nim podołać. Teraz poprzeczka jest ustawiona wyżej. Grecy będą musieli w najbliższych dniach przegłosować wymagane reformy oraz przedstawić plan prywatyzacji. Problem Grecji w wyniku wczorajszego głosowania nie zniknął. Oni po prostu uniknęli wypadnięcia z gry już teraz, ale zagrożenie nadal istnieje. Zatem ponawiam pytanie, czy wczorajsze głosowanie wystarczy, by poza wzrostowym otwarciem bardziej wspierać wyceny?
Jeśli teraz ceny miałyby rosnąć, to znaczy, że rynek oddycha z ulgą, bo zakładał już najgorsze. Najgorsze? Czy spadek o kilka procent od rekordu ponad dwuletniego trendu wzrostowego to zakładanie najgorszego? Rynek trzymały fason, bo wcale nie zakładały najgorszego, ale właśnie zakładały, że Grecja zrobi, co należy zrobić. Medialny szum i biadolenie to jedno, ale opinia rynku to zupełnie inna rzecz. Jeśli więc rynek zakładał, że stanie się to, co się stało, to co może będzie paliwem dla oczekiwanej zwyżki cen? Zwyżka jest oczekiwana, bo przecież ktoś dziś rano będzie kupował z myślą o tym, że na rynku zarobi. Kto pakuje się na rynek z założeniem, że chce stracić? Co zatem ma wesprzeć tych kupujących? Nie wiem i dlatego obawiam się, że nawet jeśli ceny na początku sesji wzrosną, to rynki będą miały spory problem, by tą zwyżkę kontynuować. A jeśli się mylę, to zawsze możemy pokierować się poziomem 2840 pkt. Pokonanie tej bariery będzie oznaczało powrót do nastawienia neutralnego.
[ramka]
[link=http://www.parkiet.com/temat/71.html]Sprawdź [b]notowana kontraktów terminowych[/b] » [/link]
[link=http://www.parkiet.com/temat/35.html]Czytaj [b]komentarze Kamila Jarosa[/b] »[/link]