Brak impulsu sprawia, że nadal będziemy znajdować się pod oporem na 2450 pkt. I to wyraźnie. To jest ważne, bo brak porannego impulsu sprawia, że próby pokonania oporu nie przyjdą tak łatwo. Odległość między wczorajszym zamknięciem, a oporem nie jest mała, bo wynosi ponad 50 pkt., ale też nie jest tak znacząca, by stwierdzić, że nie ma szans na atak. Z pewnością taka akcja jest dziś bardziej prawdopodobna niż wczoraj. Wątpliwości budzi poziom aktywności. Wczoraj obrót okazał się mały, ale przy wahaniach wewnątrz przedziału między wsparciem, a oporem nie ma to znaczenia. Będzie miało, gdy rynek będzie próbował powalczyć z którym z tych poziomów. Bliżej nam do oporu, a więc na razie zakładamy, że jest większa szansa na próbę sforsowania górnego ograniczenia. Jeśli ruch poparty byłby aktywnością, to byłaby szansa na ciekawy sygnał.
Mimo wszystko pamiętać należy, że skoro wahania zawierają się między wyznaczonymi ograniczeniami, to znaczenie tych wahań jest niewielkie. Póki nie nastąpi wybicie, każdy ruch jest podejrzany. Pokazała to piątkowa sesja i potwierdziła wczorajsza. Nawet znaczne zmiany, ale wewnątrz kanału, nie mają znaczenia i wcale nie są skazane na kontynuację. Równie dobrze, na podobieństwo ostatnich dwóch sesji dziś pojawi się zwrot i ceny spadną. Takie wahania mogą jeszcze sobie trwać. Nie należy się nimi przejmować. Momentem, który wzbudzi nasze zainteresowanie będzie albo pokonanie poziomu 2450 pkt., albo wsparcia na 2326 pkt.
Czy to nastąpi dziś. Taka możliwość istnieje, choć patrząc na kalendarz publikacji, nie specjalnie widać na nim coś, co miałoby poruszyć rynkami. Nadzieją pozostają politycy, którzy ostatnio swoimi decyzjami wpływają na krótkoterminowe wahania cen. Pokazał to choćby wczorajszy szum dotyczący możliwości ustąpienia Silvio Berlusconiego. Na wieść o tym ceny przez chwilę rosły, ale później spadły, gdy szef włoskiego rządu zdementował te informacje. Czy dziś podobne wydarzenie poruszy rynkami? Oby, bo inaczej zapowiada się kolejny dzień niewielkiej aktywności i przypadkowych wahań.