W trakcie wczorajszej sesji w USA ceny spadały. Jeszcze godzinę przed zamknięciem obowiązywała przecena, a komentarze sugerowały, że to wynik słabszych od prognoz danych o sprzedaży detalicznej. W ostatniej godzinie nastąpił gwałtowny zwrot, dzięki któremu indeksy odrobiły wcześniejszą stratę i zakończyły sesję blisko poniedziałkowych zamknięć. Zmiana wartości indeksu przemysłowego Dow Jones wyniosła nieco ponad 4 pkt. S&P500 zmienił się o 1,27 pkt., a Nasdaq o 0,44 pkt. Zmiany są symboliczne, a co więc z tą sprzedażą detaliczną. Po takiej końcówce nadal uznawano, że sprzedaż jest słabsza, ale dostosowanie komentarza do wspomnianej nagłej zmiany na rynku odbyło się poprzez dodanie „no, ale przecież sprzedaż nadal rośnie".
Ponownie więc mamy sytuację, gdy zmiany rynkowe generują nowe treści, a w szczególności oceny danych makro. Przecież dane są jedne i ich ocena nie powinna być uzależniona od tego, co później zrobi rynek. Choćby z tego powodu, że zmiana na rynku nie musi być związana z samą publikacją. Nie piszę tego, by punktować autorów komentarzy w serwisach informacyjnych, ale by uświadomić czytelnikom, że zbytnie przywiązywanie wagi do treści w szczególności podejmujących się odpowiedzi na pytanie „dlaczego", nie jest zasadne. No więc co wywołało końcowy wyskok cen? Te same serwisy podają, że to zmiana dotycząca postrzegania problemu Grecji. Rynek podobno przyjął, że jest większa szansa na przyznanie pomocy Atenom. Taką interpretację wspiera wznosząca się wartość euro do dolara. Grecja to ostatnio wytrych, który „tłumaczy" większość zmian rynkowych. Faktem jest za to trwająca korekta. Myślę, że warto pamiętać o kontekście wydarzeń, jakie mają miejsce na rynku. Szukanie wytłumaczenia dla zmian godzinowych jest mało produktywne.
Po sesji swoje wyniki opublikowała Zynga. Raport okazał się lepszy od oczekiwań tak na poziomie zysku, jak i przychodów. Mimo to, cena spółki spadła o 4 proc. Wystarczy spojrzeć na zmianę ceny w ostatnich trzech miesiącach, by zrozumieć, że wczorajszy spadek w ramach handlu elektronicznego to „sprzedaż faktów".
Dla nas zmiany cen na świecie mają takie znaczenie, że prawdopodobnie rozpoczniemy dzień od wzrostu cen. Moim zdaniem optymizm powinien być hamowany. Trend jest wzrostowy, ale jesteśmy w fazie jego korekty i nadal jest spora szansa na powiększenie spadku. Tym bardziej, że do tej pory nie był on za duży.