Sesja rozpoczęła się w kiepskich nastrojach, za co w części odpowiadała słaba końcówka sesji w USA oraz późniejsza publikacja raportu finansowego Della, który okazał się wyraźnie słabszy od prognoz i nie pozwolił na poprawę nastrojów. Niskie rozpoczęcie notowań nie przekreślało szans byków. Z czasem uformowała się konsolidacja z minimum na poziomie 2038 pkt oraz maksimum na 2050 pkt. Wybicie z niej górą otwierało drogę do zwyżki do okolic 2080 pkt. Na atak na wtorkowe maksimum nie można było już liczyć. Konsolidacja miała znaczenie, gdyż znajdowała się tuż nad inną, wykreśloną w piątek krótko po wyznaczeniu dołka trendu.

Popyt skorzystał z okazji i w drugiej części dnia wykonał ruch. Ceny wyszły nad górne ograniczenie konsolidacji. Tym samym dołek sesji zyskał znaczenie jako poziom wsparcia będący dolnym ograniczeniem konsolidacji. Krótko po wybiciu w górę popyt zgasł. Zamiast atakowania wyższych poziomów ponownie pojawiła się słabość kupujących. Podaż tylko na to czekała. W efekcie ceny nie tylko wróciły do poziomu konsolidacji, ale przebiły jej dolne ograniczenie i wyznaczyły nowe minima sesji. Po trzech dniach wzrostów przyszła pora na przypomnienie, jaki kierunek ma obecna tendencja na rynku.

W wyniku wczorajszej przeceny skasowana została niemal cała korekta wzrostowa. Minimum sesji zostało wyznaczone 10 pkt nad poziomem dołka tendencji spadkowej. Rynek przypomniał, że ryzykownie jest grać przeciw panującej tendencji. Kiedyś się ona zakończy, ale o tym dowiemy się po czasie. Pierwszym sygnałem możliwego wyhamowania trendu spadkowego byłoby pokonanie szczytu z 10 maja. Kontrakty musiałyby osiągnąć wartość 2177 pkt. To ok. 150 pkt powyżej wczorajszego minimum. Za daleko, by można było zakładać, że w tym tygodniu uda się ten poziom osiągnąć.