Różnicę między psutą monetą a pełnowartościowym wzorem zawłaszczali nieuczciwi mennicy. Biorąc pewną poprawkę na ówczesne obyczaje, Henryk I nie był okrutnym władcą – 94 złodziejom odrąbano więc tylko prawe dłonie i prawe jądra. Kara była umiarkowana, zważywszy że np. w 1278 roku za panowania Edwarda I Długonogiego po krótkich procesach powieszono około 300 nieszczęśników, którym udowodniono „rzezanie" monety. Pechowa nadreprezentacja ludności żydowskiej wśród skazanych napełniła króla takim uprzedzeniem do niej, że w 1290 roku całkowicie wygnał Żydów z królestwa.
Kto dziś pamięta, że pierwotna funkcja ząbków na obrzeżu monety to nie żadna ozdoba, a właśnie zabezpieczenie przed jej „psuciem" – tzn. bezpośrednim okradaniem wszystkich późniejszych posiadaczy? Udoskonalił je zresztą sam Sir Isaac Newton. Piastując przez długie lata rolę „Strażnika", a następnie „Mistrza" brytyjskiej Mennicy Królewskiej (przełom XVII i XVIII w.), nie traktował on tej posady jako synekury – przeciwnie, widział w niej ważną misję. Mając na uwadze dobro ogółu, za które był odpowiedzialny, doprowadził do kilkudziesięciu procesów, których finałem było – w przypadku wyroku skazującego – powieszenie, utopienie i poćwiartowanie bandyty fałszującego pieniądz. Być może Newton wziął sobie do serca te słowa Mikołaja Kopernika: „Chociaż niezliczone są klęski, wskutek których zazwyczaj podupadają królestwa, księstwa i rzeczpospolite, to jednak najgroźniejsze są – moim zdaniem – cztery: niezgoda, śmiertelność, nieurodzajność ziemi oraz spadek wartości monety. Trzy pierwsze są tak oczywiste, że nie ma nikogo, kto by o tym nie wiedział, jednakże czwarta, która dotyczy monety, dostrzegana jest przez niewielu i to jedynie przez najgłębiej myślących, ponieważ nie powoduje natychmiastowego i gwałtownego upadku państw, ale doprowadza je do tego stanu stopniowo i jakby niewidocznie". Nie zawsze oczywiście było tak, że szlachetni władcy i ich rządy stały na straży zdrowego pieniądza. Przeciwnie, rządy walczyły z drobnymi fałszerzami wśród poddanych, ponieważ ci stanowili konkurencję dla podobnej działalności władzy, która regularnie obniżała wartość pieniądza – tyle że na olbrzymią skalę i chciała mieć na to monopol. Przykładowe efekty tego procederu? Między XIII a XVII wiekiem zawartość srebra we francuskim „livre tournois" zmniejszyła się dziewięciokrotnie, hiszpański dinar na przestrzeni stuleci skurczył się z czterech gram złota do srebrnego okruszka. Znamienne jest, że rządy konsekwentnie promowały odchodzenie od pierwotnych nazw monet – jednoznacznie wskazujących na ich wagę (np. funt szterling, liwr) – i przechodzenie na nazwy nieposiadające żadnego realnego znaczenia, co wydatnie ułatwiało im niepostrzeżone obniżanie wartości pieniądza. Wystarczyło przecież wybić kolejną generację już funkcjonującej monety, o niższym standardzie od poprzedniej, i nakazać ludziom, pod przymusem, traktowanie jej jako pełnoprawnego środka płatniczego. O ile prowadzenie tych oszukańczych zabiegów stanowiło dla rządzących pewną niewygodę, to wszelkie techniczne problemy znikają w przypadku stosowania pieniądza papierowego.
Sam pomysł dodruku pieniądza kilka lat temu budził niesmak
Z olbrzymiego znaczenia tych zagadnień zdawali sobie sprawę architekci przyszłego mocarstwa, ziemi obiecanej dla milionów ludzi z całego świata – Stanów Zjednoczonych. „Ojcowie Założyciele", bo o nich mowa, w wizjonerskim dokumencie kładącym podwaliny pod potęgę USA – ich pierwszej na świecie Konstytucji z 1789 roku – nie zostawili władzy żadnych furtek do żerowania na centralnie sterowanej wartości pieniądza. Art. 10 rozdział 10.1 zabrania stanom emitowania innego środka płatniczego niż złote lub srebrne monety! Natomiast rząd federalny w ogóle nie posiada uprawnienia do emisji pieniądza, bo nie jest ono wymienione pośród jego enumeratywnie wskazanych kompetencji. Potężne grupy interesu obeszły i te, wydawałoby się jednoznaczne, zapisy. Kreowaniem pieniądza z powietrza zajmuje się kartel bankowy – Rezerwa Federalna, która nie jest formalnie organem rządowym.
Thomasowi Jeffersonowi, autorowi Deklaracji Niepodległości, jednemu z „Ojców Założycieli" i prezydentowi USA, przypisuje się niekiedy takie oto prorocze słowa: „Jeżeli Amerykanie kiedykolwiek pozwolą, by banki kontrolowały emisję pieniądza, to banki i koncerny, które wokół nich wyrosną, pozbawią ludzi wszelkiej własności, a ostatecznie dzieci obudzą się bezdomne na kontynencie niegdyś podbitym przez ich ojców".