Dobry styczeń, słaby początek lutego?

Zaskoczenia na przełomie lat nie było. Politycy amerykańscy musieli się porozumieć i z klifu fiskalnego zrobił się niewielki pagórek.

Aktualizacja: 16.02.2017 01:17 Publikacja: 23.01.2013 05:00

Piotr Kuczyński, główny analityk, DI Xelion

Piotr Kuczyński, główny analityk, DI Xelion

Foto: Archiwum

Reakcja rynków akcji była bardziej niż oczywista. Wall Street miała na przełomie roku najlepszy tydzień od ponad 12 miesięcy. Indeks S&P 500 doszedł do poziomu najwyższego od 2007 r. Do porozumienia w sprawie rozwiązania problemu klifu doszedł przełom lat, co bardzo często sprzyja bykom.

Już 8 stycznia rozpoczął się sezon raportów kwartalnych amerykańskich spółek, co też najczęściej sprzyja posiadaczom akcji. Analitycy straszą, że firmy będą publikowały wyniki lepsze od oczekiwań, ale będą też obniżały prognozy. A przecież to przyszłość jest najważniejsza. Pozostaje mieć nadzieję, że analitycy jak zwykle się mylą. Lawina raportów kwartalnych zakończy się w końcu stycznia.

Najpóźniej po sezonie wyników, kierownicę powinny przejąć niedźwiedzie. Amerykańskie porozumienie polityczne dotyczyło tylko podatków. Sprawa ograniczenia wydatków została przesunięta o dwa miesiące, kiedy to spotka się z koniecznością podniesienia limitu zadłużenia USA. Pamiętamy, co działo się na rynkach zawsze wtedy, kiedy politycy walczyli o zwiększenie tego limitu. Ostatnio doszło nawet do obniżenia z tego powodu ratingu USA.

Na razie gracze wolą o tym nie pamiętać i zakładać, że i ten problem zostanie bezboleśnie rozwiązany. Ja też zakładam, że zostanie rozwiązany, ale proces dochodzenia do porozumienia będzie doskonałym okresem dla zrealizowania części zysków. Nie można przecież zakładać, że amerykańscy politycy (szczególnie Tea Party, odłam Republikanów) poddadzą się bez protestów dyktatowi prezydenta Obamy.

W drugim tygodniu roku sytuacja bardzo się zaostrzyła. Prominentni Demokraci wystąpili do Białego Domu z żądaniem podniesienie limitu zadłużenia nawet wbrew Republikanom. Biały Dom oświadczył, że nie ma najmniejszego zamiaru podejmować rozmów w sprawie zwiększenia limitu. Jednocześnie Departament Skarbu i Fed poinformowały, że są przeciwne biciu specjalnej jednobilionowej monety.

Jeśli na przełomie stycznia i lutego rzeczywiście dojdzie do zapowiadanej przeze mnie korekty, nie będzie to koniec hossy. Przerwać ją może chyba tylko atak Izraela na Iran

Chodzi o zgodne z prawem wybicia przez Departament Skarbu platynowej monety o wartości 1 biliona USD i oddanie jej do depozytu Fedu. Wtedy rząd mógłby korzystać z tego dodatkowego biliona nie zwiększając zadłużenia ponad limit w wysokości 16,4 biliona USD, który usankcjonował Kongres. Krytycy twierdzą, że takie działanie mogłoby wystraszyć rynki, ale ja nie bardzo rozumiem, dlaczego miałoby się tak stać. Nie wystraszyło ich „wydrukowanie" w procesie poluzowania ilościowego 2 bilionów USD i nie wystraszy ich podniesienie limitu zadłużenia USA, a miałoby ich wystraszyć wybicie nietypowej monety z platyny?

Pamiętać też trzeba, że 24-25 lutego we Włoszech odbędą się wybory parlamentarne. Wybory wygra Partia Demokratyczna pod wodzą Pier Luigi Bersaniego (od zawsze komunisty) – obecnie z poparciem około 38 procent. O drugie miejsce biją się partie dwóch błaznów. Prawdziwego komika Beppe Grillo (Ruch 5 Gwiazd – M5S) i Silvio Berlusconiego (Lud Wolności) – mają one poparcie w okolicach 20 proc. Nawet gdyby Mario Monti dostał rzeczywiście poparcie 15 proc. Włochów to i tak premierem raczej nie zostanie, a to by się rynkom nie spodobało. Mogą też wzrosnąć napięcia przed planowanym na luty szczytem UE w sprawie perspektywy budżetowej na lata 2014 – 2020. To wszystko też bykom sprzyjać nie będzie.

Nasz rynek akcji wygląda ostatnio bardzo słabo. Dużo gorzej niż inne giełdy. Przypomina mi to zeszły rok, kiedy korekta rozpoczęła się u nas już w lutym, a przecież na innych giełdach rozpoczęła się miesiąc, a na poważnie nawet dwa miesiące później. Sygnały sprzedaży już się pojawiły, ale jest jeszcze szansa na zryw podczas sezonu raportów kwartalnych amerykańskich spółek. Potem powinno być gorzej.

Uważam że jeśli na przełomie stycznia i lutego rzeczywiście dojdzie do zapowiadanej przeze mnie korekty to nie będzie to koniec hossy. Przerwać ją może chyba tylko atak Izraela na Iran. To przez cały rok będzie poważny czynnik ryzyka. Oczywiście zawsze może wypłynąć jakiś czarny łabędź, ale tego przecież przewidzieć się nie da.

Komentarze
Co martwi ministra finansów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Zamrożone decyzje
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów