Zmiana indeksów akcji amerykańskich nie była znacząca względem poprzedniego zamknięcia. Ucierpiał sektor technologiczny, ale pozostały zachowały spokój. To w sumie dobra wiadomość, skoro rynek był jako całość stabilny w sytuacji słabego zachowanie Apple. Indeks przemysłowy Dow Jones zakończył dzień wzrostem o 0,33 proc., ale ten nie ma swoim składzie winowajcy. Indeks S&P500, w którym Apple posiada udział wynoszący ponad 3,5 proc. zmienił się o 0,01 pkt., czyli praktycznie wcale. Nasdaq obciążony udziałem Apple w wielkości ok. 10 proc. stracił wczoraj 0,74 proc.
Notowania Apple spadły wczoraj o ponad 12 proc. To sroga kara za nie tak optymistyczne, jakby sobie życzyli inwestorzy, wyniki i prognozy. To także wynik spuszczania powietrza z balonu świetlanej przyszłości szybkiego wzrostu wyników spółki. Ten wzrost miałby rację bytu, gdyby pojawiło się jakieś kolejne przełomowe urządzenie wpasowane w potrzeby odbiorców. Jeśli jednak wyniki będą opierać się na dotychczasowej ofercie, to mamy klasyczny przykład cyklu życia produktu, w którym silny wzrost ma miejsce tylko na początku. Zatem trudno antycypować, by trwał on zbyt długo. Jeśli oferta nie zostanie poszerzona, spółka będzie miała niebywałą trudność w zaspokojeniu wygórowanych oczekiwań rynku, co będzie odbijało się na jej wycenie. Kupując Apple płaciło się za innowacyjność przyszłych produktów. Gdy tych produktów zabraknie, albo ta innowacyjność nie będzie tak trafiona, jak miało to miejsce w ostatniej dekadzie, korekta notowań może być sroga. Nokia też kiedyś rządziła.
Po sesji spadła cena Microsoftu o 1,7 proc. Przychody spółki wyniosły w ostatnich kwartale 2012 roku 21,46 mld dolarów, co było nieznacznie mniejszą kwotą od oczekiwań analityków uplasowanych na poziomie 21,56 mld dolarów. Na poziomie zysku udało się spółce pokonać oczekiwania. Wyniósł on 76c na akcję, a analitycy sądzili, że będzie to 75c. Popołudnie było zdecydowanie lepsze dla Starbucksa, którego cena wzrosła o 3,5 proc. Spółka potwierdziła prognozę wyników na cały 2013 rok, a osiągnięte wyniki były zgodne z oczekiwaniami analityków.
Nastroje na rynkach nie są złe, ale też dalekie od szampańskich. Wyraźnie rośnie wartość euro do dolara. Kontrakty na indeksy zachodnie nie palą się do zwyżki. My będziemy nadal obserwować zachowanie cen względem poziomu oporu na 2615 pkt. Wyjście nad ten opór pozwoli zmienić nastawienie z neutralnego na pozytywne.