W stronę planu premiowego Netii

Netia ma pewnie kilka argumentów, dla których warto wziąć kredyt i przejąć GTS lub choć polską spółkę z tej grupy. Nie jest jednak powiedziane wcale, że w ten sposób jej kurs giełdowy nadrobi dystans wobec oczekiwań właścicieli, szukających nabywców giełdowej spółki.

Aktualizacja: 11.02.2017 02:09 Publikacja: 01.07.2013 13:58

W stronę planu premiowego Netii

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek jd Jerzy Dudek

Po co Netii ten GTS. To pytanie usłyszałam w ciągu ostatnich kilku dni kilka razy z ust różnych osób, z których każda zna się - tak czy inaczej - na telekomunikacji. Spróbuję na nie odpowiedzieć, bo sama giełdowa spółka na ten temat – milczy. Zgromadzi się tu kilka „bo".

Po pierwsze „bo":

kto w branży telekomunikacyjnej nie rośnie i może zaoferować właścicielom tylko dywidendę wyceniany jest podług niej. Co świetnie widać było przez ostatnich kilka miesięcy na przykładzie kursu akcji Telekomunikacji Polskiej. Cięcie dywidendy  obcięło  kurs i wycenę giełdowej TP tak mocno w dół, że dziś jest warta mniej niż Polkomtel, gdy kupował go Solorz-Żak.

Być spółką dywidendową, to z jednej strony kuszący prestiż, z drugiej - dość słaba propozycja dla właścicieli, którym kończy się horyzont inwestycyjny i za akcje chcieliby uzyskać premię. Jak dużą?

Po drugie „bo":

GTS działa w segmencie biznesowym, który – według firm doradczych - jako jedyny z różnych względów operatorom rośnie.

Po trzecie „bo":

GTS dysponuje cenną siecią szkieletową, którą można wykorzystać, w ten, czy w inny sposób – podpowiadał jeden z moich rozmówców. Załóżmy, że ma rację, że przejmujący może sieć połączyć z własnymi zasobami: tu podciąć dublujące się elementy, tam, dokleić i zbudować coś większego. Że razem z GTS można łatwo przejąć też wszystkich klientów biznesowych, których ta grupa obsługuje. Zapewne można to zrobić odpowiednio wyceniając kontrakty np. w zależności od liczby lat, na którą opiewają. W przypadku polskiej części GTS można byłoby też zapewne zaoszczędzić: zrezygnować przynajmniej częściowo z usługi dzierżawy łącz od PKP i przepiąć ich na własną sieć Netii. Tak stało się, gdy giełdowy telekom przejął Dialog, korzystający z infrastruktury Exatela. To dlatego, jak sądzę, Netia od początku najbardziej interesuje się polską częścią GTS-u. To dlatego też, mam wątpliwości, czy do transakcji w ogóle dojdzie. Znając apetyty takich podmiotów jak fundusze private equity wątpię, aby doszło do transakcji korzystnej finansowo dla wszystkich jej potencjalnych stron. Ktoś musiałby zapłacić przecież im premię za kontrolę. Czy można ją podzielić między nabywców części polskiej, węgierskiej, czeskiej, słowackiej i rumuńskiej? Trudno mi sobie to jakoś wyobrazić.

Abstrahując od tego, co mogę sobie wyobrazić, a czego nie - idźmy dalej. By ocenić korzyści z przejęcia GTS dla Netii trzeba by wiedzieć, czy i jak dużym klientem jest dla niej obecnie GTS. Czyli jakie byłyby przychody Netii po transakcji odejmując ten wpływ i jak wyglądałyby zyski. Zakładam, że jednak dywagacje na ten temat nie są kluczowym argumentem dla zarządu alternatywnego operatora.

Po czwarte „bo":

przejęcie GTS sprawia, że znika z areny gracz, po którego sięgało Deutsche Telekom, a które to samo Deutsche Telekom kręciło nosem do tej pory na Netię. Czy Niemcy nosem przestaną dzięki temu kręcić? Może faktycznie przestaną.

Po piąte „bo":

jeśli nawet DT nosem kręcić nie przestanie, to może obecnym właścicielom Netii będzie łatwiej uzyskać za nią odpowiednio duże pieniądze. Przykładu, że tak się dzieje dostarcza inny segment gospodarki – kina. Brytyjska sieć Vue Enterteinment podpisała dopiero co umowę przejęcia Multikina. Urząd antymonopolowy jeszcze się nie zdążył zgodzić na transakcję, a Vue już zostało przejęte przez kanadyjskie fundusze private equity. Czy ITI sprzedając Multikino wiedziało o Kanadyjczykach? Kto tu najwięcej zarobił, a może ktoś wziął za mało? Możemy się tylko domyślać.

Wiemy natomiast, że aby menedżerowie Netii mogli skorzystać z przyznanego im planu premierowego związanego z wejściem do spółki inwestora lub konsorcjum inwestorów do końca 2015, kupujący musieliby zapłacić za jedną akcję ponad 7,21 zł. Tyle wynosiła tzw. skorygowana cena realizacji jednostki uczestnictwa w tym planie na 31 marca br.

7,21 zł to o około 70 proc. więcej niż wynosi dziś giełdowy kurs. Czy taką różnicę uda się nadrobić przejęciem? Nie wiem. Paradoksalnie zarząd alternatywnej Netii powinien trzymać kciuki za poprawę wizerunków operatorów zasiedziałych, z którymi jej odpowiedniki na co dzień konkurują. Pomijam kciuki za portfel polskiego emeryta.

Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Polityka ważniejsza
Komentarze
Bitcoin znów bije rekordy. Kryptowaluty na łasce wyborów w USA?