Morbiato: Kowalski też chce zarabiać

Przeglądając ofertę TFI można odnieść wrażenie, że firmy zarządzające funduszami zapominają o klientach z mniej zasobnymi portfelami.

Aktualizacja: 11.02.2017 01:38 Publikacja: 05.07.2013 12:37

Jan Morbiato, dziennikarz Gazety Giełdy Parkiet

Jan Morbiato, dziennikarz Gazety Giełdy Parkiet

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała Waldemar Kompała

Oprocentowanie depozytów spada, rentowności obligacji rosną, a warszawska giełda pozostaje daleko w tyle za innymi parkietami (za co dziękujemy Ministrowi Finansów). Co ma w takiej sytuacji zrobić biedny Kowalski (zbieżność nazwisk przypadkowa)?

Przyzwyczajony nawet do 10 proc. na lokacie w poprzednich latach i do zysków rzędu 15 proc. z funduszy obligacji, boi się teraz zainwestować na giełdzie, czemu zresztą trudno się dziwić. Naturalną alternatywą dla oferty banków wydają się produkty firm zarządzających aktywami. Niestety strategie inwestycyjne funduszy o niewielkich, minimalnych progach inwestycji – rzędu kilkuset lub jednego tysiąca złotych – pozostawiają wiele do życzenia w niepewnych czasach.

Czytaj i komentuj na blogu

Oczywiście są zarządzający zwykłymi funduszami akcji, którzy nawet podczas spadków na giełdzie potrafią zarobić (często dotyczy to nowych funduszy). Są też eksperci od obligacji, którzy tak wybierają korporacyjne papiery do portfela, gdy skarbowe tanieją, że inwestorzy nie muszą się obawiać przykrych niespodzianek związanych z upadłością emitentów.

Co do zasady jednak, fundusze „jednego rynku" – akcji, akcji małych i średnich spółek, obligacji korporacyjnych, obligacji skarbowych itp. – bardzo rzadko zarabiają, gdy cały rynek traci.

Nic więc dziwnego, że biedny Kowalski od miesięcy wybiera najmniej ryzykowne fundusze pieniężne i gotówkowe, które – przynajmniej teoretycznie – nie powinny tracić, choć kokosów też nie dają.

Tymczasem bogaty Nowak (zbieżność nazwisk znów przypadkowa) ma całkiem ciekawą alternatywę – są nią fundusze absolutnej stopy zwrotu. Spośród ok. 40 portfeli przypisanych przez Analizy Online do tej kategorii, połowa od początku roku jest na plusie. Najlepsze kilkanaście funduszy, które zarobiły od 8 proc. nawet do 20 proc., to strategie, które konsekwentnie plasują się w czołówce rankingów i często, nawet w długich okresach porównawczych mają jedynie niewielkie, rzędu kilku proc., przejściowe straty.

Problem w tym, że spośród tych 11 funduszy absolutnej stopy zwrotu, które od początku roku zarobiły 8 proc. lub więcej, jedynie cztery to fundusze, w które może zainwestować osoba dysponująca relatywnie niewielkim kapitałem (przy czym „niewielkim" oznacza w tym przypadku kilkadziesiąt tysięcy zł). A zarządzają nimi przeważnie ci sami ludzie, którzy w tym samym TFI odpowiadają również za wyniki funduszy dla szerokiego grona odbiorców.

Dlatego na uwagę zasługują działania takich TFI jak PKO, Altus, Quercus, Skarbiec czy Ipopema, które na różne sposoby – uruchamiając FIZ publiczne, w których próg wejścia jest znacznie niższy niż 40 tys. euro, czy próbując replikować w funduszach otwartych strategie FIZ niepublicznych – udostępniają je również mniej zamożnym klientom.

Są wśród tych TFI dwa, które dysponują wyjątkową sprzedażą. PKO TFI ma za sobą największą sieć placówek bankowych w Polsce, a Skarbiec w zeszłym roku sprzedał najwięcej funduszy detalicznych spośród TFI bez własnej sieci.

Można więc przyjąć, że dobrze wiedzą czego teraz potrzebują klienci.

Komentarze
Zamrożone decyzje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Co martwi ministra finansów?
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów