Nie chodzi tu tylko o fakt, że skala spadku cen była mała, ale także o to, że poziom aktywności graczy podczas tego ruchu był niewielki, a tym samym obrót nie potwierdzał zmiany wycen, jaka zaszła na warszawskim parkiecie. Niska aktywność wskazuje na to, że mieliśmy do czynienia z ruchem cen wykreowanym przez stosunkowo niewielki kapitał, co skutecznie podważa wiarygodność ten zmiany. Tym samym nasuwa się wniosek, że wczorajszy ruch nie ma charakteru istotnej zmiany na rynku, a w związku z tym nie pozwala na wyciągnięcie nowych wniosków dotyczących aktualnej oceny perspektyw rynku akcji, a więc i rynku terminowego na indeks WIG20.
W trakcie notowań inwestorzy mieli okazję zapoznać się z kolejnymi danymi ze sfery makro. Nie były to już publikacje o ciężarze gatunkowym porównywalnym ze środowymi wskaźnikami PMI, ale mimo wszystko nie były to także błahostki, które nie mają potencjału, by wpłynąć na wyceny. Przed południem poznaliśmy wskaźnik Ifo z Niemiec. Ten okazał się zgodny z prognozą. Podobnie jak dynamika brytyjskiego PKB w II kw. Liczba nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA także nie zaskoczyła. Nieco rozczarowująca (jeśli wyruguje się środki transportu) okazała się dynamika zamówień na dobra trwałego użytku za oceanem, ale nie wpłynęła na poziom wycen.