Za jej przyczynę można uznać bierność rynków zachodnich po tym, jak wcześniej wyskoczyły one w górę w wyniku publikacji danych o stanie amerykańskiego rynku pracy. Słabsza publikacja poprawiła nastroje, gdyż przesądziła o tym, że szanse na to, by jeszcze w tym roku doszło do ograniczenia skupu aktywów przez Fed, wydają się niewielkie. Inwestorzy znają zależność między zmianami sumy bilansowej Fedu i indeksu S&P500. Wiedzą zatem, że dalszy wzrost tej sumy przełoży się najprawdopodobniej na podtrzymanie trendu wzrostowego.
Trend wzrostowy zapewne będzie także miał miejsce na rynku akcji w Polsce. To, co wydaje się do przemyślenia, to podstawy fundamentalne zwyżki. Owszem, sytuacja makroekonomiczna w USA i w Polsce się poprawia. Jeśli chodzi o Amerykę czynnikiem zaburzającym tę poprawę było niedawne zamieszanie polityczne, które na domiar złego za kilkanaście tygodni może się powtórzyć.
Rynek akcji cieszy się z kolejnych miesięcy pompowania pieniędzy w gospodarkę, ale na razie ignoruje przyczynę przedłużenia tego procesu. Tymczasem dotychczasowy wzrost był antycypacją poprawy, która nie nadchodzi w taki sposób, w jaki miała. Może się więc zdarzyć, że w ramach trendu wzrostowego będą pojawiały się głębsze korekty i może się zdarzyć, że taka korekta pojawi się w relatywnie niedługim czasie.