Nie ma pewności, że tak się stanie, ale zachowanie cen każe sądzić, że potencjał do dalszej zwyżki jeszcze istnieje. Sama analiza zmian cen daje przewagę kupującym. Problem pojawia się, gdy obserwujemy inne parametry sesji. Zwłaszcza poziom obrotu. Okazuje się bowiem, że zwyżka, mimo że tak wyraźna i przekonująca w skali i dynamice, nie ma potwierdzenia w poziomie aktywności uczestników rynku. To nie znaczący kapitał stał za tym ruchem. Sam w sobie ten czynnik nie jest dyskwalifikujący, ale pozwala stawiać pytanie o wiarygodność zwyżki. Pesymistom to wystarcza i nie wierzą we wzrost cen, a optymiści wychodzą z założenia, że ruchy cen na małym obrocie mogą być generowane przez kapitał, który „wie": gdy pojawia się duży obrót, należy domniemywać, że szersza liczba graczy zna już powody do zakupów i potencjał ruchu może się wyczerpywać. To odmienne postrzeganie rynku prowadzi do zajmowania przeciwnych pozycji. Efektem jest polaryzacja oczekiwań i rosnąca liczba otwartych pozycji. Właśnie z taką zmianą mamy obecnie do czynienia. Jest to o tyle istotne, że taka sytuacja może wygenerować szybki ruch cen, którego dynamika wynikać będzie z zamykania pozycji przez tych, którzy się pomylili.