Zanim rozpoczął się handel, pojawiły się informacje o słabszych od oczekiwań danych z Japonii i Niemiec (sprzedaż detaliczna). Już w trakcie notowań okazało się, że w strefie euro ponownie odnotowano spadek cen na poziomie konsumentów w relacji rok do roku. Także w Polsce, o czym dowiedzieliśmy się podczas pierwszego w historii wstępnego odczytu wskaźnika CPI (dane dotyczą miesiąca, na koniec którego publikowany jest odczyt), tendencje deflacyjne przyspieszyły. To oddala w czasie moment pierwszej podwyżki stóp procentowych. Już przed tą publikacją stopy terminowe nie sygnalizowały oczekiwań rynku sugerujących rychłą podwyżkę. Po danych sprawa stała się jeszcze bardziej odległa.
Po południu poznaliśmy także szacunek zmiany liczby etatów w sektorze prywatnym w USA. Wzrost w tempie 200 tys. miesięcznie jest zgodny z średnim tempem przyrostu zatrudnienia i nie wpływa na oczekiwania co do najbliższych ruchów Fedu. Podwyżka stóp procentowych w USA jest scenariuszem, który jest brany pod uwagę, choć aktualne wyceny kontraktów na stopę funduszy federalnych szacują, że realnie pierwsza podwyżka ma szansę pojawić się w marcu. Względem miesięcy tego roku szacunki mówią o prawdopodobieństwie niższym niż 40 proc.
Technicznie sytuacja na rynku kontraktów nie uległa wczoraj diametralnej zmianie. Powiększyło się nieco odbicie, ale nadal są to poziomy cenowe, które należy uważać za niskie.