Ta rezerwa mogła wynikać właśnie z faktu, że sesja w USA była taka dobra. Istnieje bowiem wątpliwość co do faktycznych motywów popytu na rynkach zachodnich. Na ile ten szybki wzrost to przejaw budowanego optymizmu i chęci do zwiększania zaangażowania na rynkach akcji, a na ile chęć kasowania zysków przez posiadaczy krótkich pozycji? Wyrzucanie właścicieli krótkich pozycji z rynku często wygląda efektownie, ale nie pociąga za sobą trwałej zmiany tendencji.
Obecnie mamy do czynienia z fazą odreagowania spadków. Można przypuszczać, że jest to jej druga część wzrostowa, a więc także prawdopodobnie jej część ostatnia. Później do głosu miałby ponownie dojść obóz niedźwiedzi. Wtedy zagrożone byłyby poziomy ostatnich dołków. Kiedy skończy się ta druga faza odbicia? Nie wiadomo. To może być dość dynamiczny ruch. W przypadku naszego rynku mamy zatrzymanie się indeksu i kontraktów w okolicy 2100 pkt, ale nie jest to bynajmniej jakiś punkt graniczny. To pierwszy poziom oporu, którego pokonanie miałoby jakiekolwiek znaczenie. Dotychczas obserwowaliśmy problemy z podniesieniem wycen na wyższy poziom. Wyraźne przełamanie tego oporu pozwoliłoby na przyjrzenie się wykresom pod kątem możliwości zakończenia spadków. Nie oznaczałoby to, że takie wnioski już by się wtedy pojawiły, ale można byłoby na poważnie określać możliwe progi dla takiej ewentualności.