Nasza giełda nie pozostaje obojętna na to, co się dzieje z giełdą w Chinach, które często są w jednym koszyku z krajami naszego regionu i notowania ich indeksów zmierzają często w tym samym kierunku. Obawy o sytuację największego kraju rozwijającego się są podparte słabymi danymi makroekonomicznymi oraz nowymi regulacjami dotyczącymi ograniczonej możliwości handlu dla dużych inwestorów oraz przy dużych spadkach. Nowe rozwiązania sugerują, że sytuacja jest zła. Zadyszka chińskiej gospodarki odbija się na notowaniach surowców, a bank centralny tego kraju, dewaluując juana, każe zadawać pytanie, czy będziemy mieli do czynienia z nasileniem się wojen walutowych i do jakich potencjalnych reperkusji mogłoby w związku z tym dojść.
Największe spółki na warszawskiej giełdzie są pod presją i o ile jeszcze kilka tygodni temu można było o to obwiniać nowe regulacje, które wprowadził i jeszcze może wprowadzić rząd Prawa i Sprawiedliwości, o tyle teraz czynnikiem decydującym staje się sytuacja na rynkach globalnych, w tym zagrożenia nadchodzące z Państwa Środka. Miejmy nadzieję, że chiński smok zostanie uspokojony i nie spowoduje znacznych destrukcji na giełdach światowych.
Mateusz Namysł, RaiffEisen Brokers