Notowania Brent na giełdzie ICE wzrosły z dołka w okolicach 27,10 USD za baryłkę do 32,80 USD w ciągu poniedziałkowej sesji. Niespełna 6-dolarowy wzrost w ujęciu procentowym oznaczał historyczny rekord: 21 proc. w ciągu trzech dni. Co ciekawe, zwyżki te nastąpiły po tym, jak IEA ogłosiła, iż rynek ropy tonie w nadwyżce podaży. Najwyraźniej jednak górę wziął optymizm, który ogarnął rynki finansowe po posiedzeniu EBC. Był on na tyle duży, że rynki towarowe nie przejęły się nawet jednoprocentowym umocnieniem dolara. Znaczniej mniej zdrożała ropa WTI na giełdzie w Nowym Jorku. Zwyżki wyniosły „zaledwie" 6 proc. Nadal jednak ropa ta notowana jest z premią w stosunku do Brenta, co zresztą uzasadnione jest nieco wyższą jakością.
Drożały wszystkie surowce, zwłaszcza te wrażliwe na nastroje inwestorów. Oprócz wspomnianej ropy drożały także metale przemysłowe. Miedź zdrożała o 2,6 proc., z największymi dziennymi zwyżkami w czwartek i piątek, podobnie jak surowce energetyczne. Nie jest to jednak powrót do zwyżek, od strony fundamentalnej niewiele się na rynku tego metalu zmieniło. Obserwujemy raczej odreagowanie po bardzo silnych spadkach z pierwszych dwóch tygodni roku.
W bezruchu utkwiło natomiast złoto. Już od pewnego czasu obserwujemy walkę między dwiema naturami tego kruszcu: spekulacyjną i bezpiecznego portu.