Zrównoważony indeks szerokiego rynku surowców oparty na średniej arytmetycznej Thomson Reuters/CoreCommodity CRB wzrósł o 1,8 proc., przeważony zaś w surowcach energetycznych S&P GSCI o 3,6 proc. Właśnie zwyżki cen ropy naftowej były najbardziej widoczne. Po ostrym spadku z początku roku w ciągu kilku dni surowiec Brent praktycznie odrobił tegoroczne straty, wracając do kursu powyżej 33 USD za baryłkę. Notowana w pierwszych dniach 2016 r. z premią do mieszanki Brent amerykańska WTI, choć kosztuje nieco ponad 33 USD, nadal jest w tym roku na minusie. Bardzo duże wrażenie na inwestorach zrobiła informacja przekazana przez rosyjskiego ministra energii, który zapowiedział, że w wyniku rozmów Rosji z OPEC możliwa jest redukcja wydobycia o 5 proc.
Choć niedługo potem przedstawiciele krajów OPEC oficjalnie zaprzeczyli, że prowadzone są rozmowy, rynek uznał, że coś jednak musi być na rzeczy. Najwyraźniej gracze na rynku ropy muszą jeszcze wiele się nauczyć o tym, jak działa rosyjska dyplomacja. Co prawda spotkanie Rosja–OPEC rzeczywiście ma się odbyć, jednak jest bardzo mało prawdopodobne, aby uzgodniono cięcia. Trudno sobie wyobrazić, że Saudowie pozwolą Iranowi zająć swoje miejsce na rynkach, a raczej nie można się spodziewać, że Iran zrezygnuje z możliwości, jakie daje mu zniesienie embarga. Ponadto jest wiele państw, które nie należą do OPEC i natychmiast wykorzystają szansę.