Ten spadek traktowany jest nadal jako korekta w trendzie wzrostowym. Czy słusznie? Na razie nie ma powodów, by w to wątpić. Jeśli osłabienie notowań kontraktów na WIG20 zakończy się nad poziomem 1800 pkt, wciąż będziemy zakładać, że właśnie mamy do czynienia z ruchem wtórnym.
Idąc tym tropem, przyjmujemy, że nad wspomnianym wsparciem powinna rozpocząć się kolejna próba podniesienia rynku. Skutkiem takiej próby miałoby być atakowanie przynajmniej poziomu aktualnego szczytu zwyżki w okolicy 2000 pkt, a pewnie i próba dalszego wzrostu do okolicy 2200 pkt. Zatem spadek pod poziom 1850 pkt pozwala na uzyskanie całkiem przyzwoitego układu ryzyko/zysk. Wspomniane ograniczenia są dość ostro nakreślone, co pozwala na zbudowanie wyraźnego zakresu potencjalnych wahań.
Sytuacja byków wydaje się obecnie korzystna, ale to się zmieni, jeśli rynek znajdzie się pod poziomem 1800 pkt. Wtedy wprawdzie byłyby jeszcze możliwości wzrostu, ale szansa na skuteczne przełamanie szczytu z 30 marca znacznie by zmalała. Spadek byłby bowiem zbyt głęboki i już nie potwierdzałby tak jednoznacznie tego, że rynek pozostaje pod władaniem byków.
W piątek skupiamy się na danych z USA. Kluczową publikacją będzie raport o rynku pracy, w którym najważniejsze wydają się informacje o zmianie liczby etatów oraz zmianie płacy godzinowej.