Ogólnie w tym roku sprawdza się analizowana przez nas niegdyś reguła „kupuj ubiegłorocznych przegranych", bo w 2015 r. złoto należało do najgorszych inwestycji (przynajmniej w ujęciu dolarowym). Świetne tegoroczne stopy zwrotu zostały jednak wypracowane w pierwszym półroczu; III kwartał stał już pod znakiem stagnacji, początek października nie zmienił zaś tego stanu rzeczy, a nawet przynosi dalszą korektę.
W komentarzach powszechnie uzasadnia się zadyszkę złota rosnącymi oczekiwaniami na grudniową podwyżkę stóp procentowych w USA, które z kolei umacniają dolara, a mocniejszy dolar to tradycyjnie słabsze złoto. Trzeba pamiętać, że „normalizacja" polityki pieniężnej w USA zasadniczo była w ogromnym stopniu dyskontowana już dużo wcześniej, w latach 2013–2015, zaś rzeczywiste tempo podwyżek stóp okazuje się na razie dużo wolniejsze, niż się wówczas spodziewano (jeśli w grudniu Fed podniesie stopy, to od pierwszej w tym cyklu podwyżki minie... rok). Być może zatem złoto przechodzi jedynie naturalną korektę wcześniejszego, zbyt gwałtownego wystrzału?
Niezależnie od tych rozważań „taktycznych" warto kolejny raz zwrócić uwagę na kwestię „strategiczną" – tegoroczne pokaźne stopy zwrotu ze złota potwierdzają, że na dłuższą metę jest to cenny składnik zdywersyfikowanego portfela inwestycyjnego.