Jednak choć indeks blue chips przez większość dnia znajdował się w pobliżu kreski wyznaczającej wtorkowe zamknięcie, nie oznacza to, że brakowało emocji. Początek sesji zapowiadał dobry dzień dla kupujących. WIG20 zbliżył się do okrągłego poziomu 2500 pkt, jednak odbił się od niego jak od ściany. W efekcie zwrotu przed południem indeks największej dwudziestki sięgnął 2473 pkt, czyli zniżkował o około 0,7 proc. To był jednak szczyt możliwości strony podażowej. Ostatecznie WIG20 zakończył dzień na poziomie 2489,5, czyli praktycznie w tym samym miejscu co dzień wcześniej.
Można powiedzieć, że na wykresie technicznym wyrysowała się świeca doji, która świadczy o niezdecydowaniu inwestorów. Nic dziwnego. Jeszcze w piątek WIG20 znajdował się tuż przy innym okrągłym pułapie, tj. przy 2400 pkt, zatem dorobek ostatnich dni jest bardzo okazały i dzień uspokojenia wydaje się naturalnym następstwem. W środę niewiele zabrakło do przełamania psychologicznej granicy. Z grona blue chips najwięcej radości inwestorom przyniosły Alior Bank, Energa i Eurocash, gdzie po ostatnich mocnych spadkach notowania powoli się stabilizują. Na przeciwległym biegunie znalazło się m.in. Orange, które zniżkowało właściwie od początku sesji. Na koniec sesji strata wyniosła 2,5 proc. Ponad 1-proc. spadki zaliczyły CCC oraz KGHM.
Choć średnie spółki radziły sobie słabiej, to na uwagę zasługuje gwiazdorska postawa Dino, które wybiło się z ostatniej konsolidacji, przebijając pułap 70 zł. Na koniec sesji walory właściciela sklepów detalicznych drożały o 4,6 proc., do 71,1 zł.
GPW w środę zdawała się być pod presją zniżek niemieckiego DAX oraz francuskiego CAC40, jednak na większości europejskich parkietów nastroje był lepsze niż w Warszawie. W najlepszych humorach wracali do domu inwestorzy na Węgrzech.