Przewidywany na koniec tygodnia szczyt G20 może rzucić nieco więcej światła na perspektywę poprawy stosunków między tymi dwoma krajami. Niewątpliwie na to liczą inwestorzy, którzy od wtorku wypływają z bezpiecznej przystani amerykańskich obligacji dziesięcioletnich. Rentowność długu USA podniosła się w tym okresie z 1,99 proc. do 2,06 proc. w czwartek. Podobna sytuacja obserwowana jest również na rynku niemieckim, gdzie „zyskowność" wzrosła z -0,33 proc. do nawet -0,28 proc. Niższy koszt pieniądza powoli staje się faktem. Po zapoczątkowanej w styczniu 2015 r. serii dziewięciu podwyżek stóp procentowych Fed ponownie powraca do luzowania. Rynek nie ma żadnych wątpliwości, że przewidywane na 30–31 lipca posiedzenie FOMC zdecyduje o obniżeniu stóp o 25 pb. Implikowany prawdopodobieństwem poziom stopy Fedu na koniec roku sugeruje wysokość 1,9 proc. (w porównaniu z 2,5 proc. teraz). Tańszy pieniądz to na pewno pozytywna informacja dla rynków akcji, ale równocześnie przyzwolenie na narastanie nieefektywności w systemie. Inwestorzy, którzy coraz mniej zarabiają na skarbówkach, zaczynają szukać „stabilnego" dochodu w innych, bardziej ryzykownych klasach aktywów. Sytuację tę dobrze obrazują spadki indeksów ICE BofAML dla obligacji typu high yield. Sugerują, że obecnie rentowności obligacji śmieciowych w Europie i USA wynoszą efektywnie już tylko 3,07 proc. oraz 5,9 proc. ¶