Końcówka ubiegłego tygodnia zastopowała jednak zapędy byków, a i początek tego tygodnia pokazał, że o zdobywanie nowych, wyższych poziomów wcale nie będzie tak łatwo.
– Lekka korekta wzrostowa na amerykańskim dolarze już w piątek była jednym z czynników sprzyjających spadkom cen ropy naftowej. Niemniej, z technicznego punktu widzenia, ceny ropy (zwłaszcza WTI) dotarły także do oporu w postaci 200-sesyjnej średniej ruchomej. Tymczasem poniedziałkowe pogłębienie zniżek wynika w dużym stopniu z niekorzystnych dla wyceny ropy informacji fundamentalnych, dotyczących sytuacji na samym rynku ropy naftowej – twierdzi Dorota Sierakowska, analityk DM BOŚ. Jednym z elementów, który może zwiększyć podaż ropy i tym samym zepchnąć jej cenę na niższy poziom, jest wznowione (po dwóch dniach przestoju) wydobycie ropy naftowej na większości zamkniętych pól w Libii.
– Spośród trzech pól naftowych, na których w czwartek wstrzymano wydobycie ropy, dwa zaczęły działać już w sobotę – chodzi o pola El Feel oraz Sharara, odpowiadające łącznie za produkcję 370 tys. baryłek ropy naftowej dziennie. Trzecie pole, o numerze 108, pozostaje póki co zamknięte – zauważa Sierakowska.
Zgrzyty pojawiły się jednak nie tylko po stronie podażowej, ale i popytowej. Tutaj w centrum uwagi znów znalazły się Chiny i opublikowane dane z tamtejszej gospodarki, które znów okazały się rozczarowaniem.
– Negatywnie zaskoczył przede wszystkim odczyt PKB za II kwartał w tym kraju, który znalazł się na poziomie 6,3 proc. r./r. przy oczekiwaniach 7,3 proc. r./r. Tak niski odczyt pokazuje, że popandemiczne ożywienie gospodarki Chin jest znacznie wolniejsze niż się spodziewano – co zresztą widać od dłuższego czasu po danych makro. Gorszy od oczekiwań był także odczyt dynamiki sprzedaży detalicznej za czerwiec. Natomiast odczyt produkcji przemysłowej był lepszy od spodziewanego – nie zdołał jednak przyćmić negatywnego wydźwięku pozostałych danych. Tymczasem Chiny to drugi, po Stanach Zjednoczonych, największy konsument ropy naftowej na świecie, więc sytuacja gospodarcza w tym kraju ma duże przełożenie na oczekiwania związane z globalnym popytem na ropę – zauważa Sierakowska.