Mijający rok był na rynkach walutowych bardzo burzliwy. Pierwszy i drugi kwartał zostały zdominowane przez kryzys zadłużeniowy w Europie. To spowodowało osłabienie euro oraz wzmocnienie dolara, jena i franka szwajcarskiego. Analitycy zastanawiali się, kiedy europejska waluta osiągnie parytet z amerykańską. Prasa rozpisywała się zaś o spisku funduszy hedgingowych z USA zmierzającym do osłabienia eurolandu. W czerwcu euro było najsłabsze w całej swej historii. Płacono za nie nawet 1,1876 USD.
[srodtytul]Rozejm w wojnie walutowej[/srodtytul]
Parytet nie został jednak osiągnięty, a zaczął się osłabiać dolar. Pakiet pomocowy dla Grecji uspokoił inwestorów na kilka miesięcy, a Fed zaczął dawać sygnały, że zdecyduje się na kolejną rundę ilościowego luzowania polityki pieniężnej (quantitative easing lub w skrócie QE), czyli de facto drukowania dolara. Mimo że Rezerwa Federalna rozpoczęła QE dopiero w listopadzie, inwestorzy dali się ponieść nastrojom dużo wcześniej. Tak więc od września do końca pierwszego tygodnia listopada dolar osłabił się o 10,9 proc. wobec euro i przejściowo zrównał się z dolarami kanadyjskim i australijskim.
Zyskiwały również waluty wschodzących gospodarek, np. brazylijski real wzrósł w tym czasie wobec dolara amerykańskiego o 4,3 proc., a indyjska rupia o 5,7 proc. Rządy i banki centralne państw rozwijających się zaczęły narzekać, że ich waluty zbytnio się umacniają, co szkodzi eksporterom. Niektóre z tych państw zdecydowały się interweniować na rynku. Jednostronne interwencje przeprowadziły m.in. Japonia i Korea Płd. Eksperci wskazywali, że światu grozi wojna walutowa, czyli ciąg takich nieskoordynowanych interwencji oraz nasilenie protekcjonizmu. Spory te zostały przerwane przez nasilenie się kryzysu w Europie Zachodniej.
Euro osłabiło się w listopadzie wobec amerykańskiej waluty do najniższego poziomu od ostatnich tygodni września. Za unijną walutę płacono wczoraj 1,3089 USD. Wielu analityków spodziewa się, że unijna waluta może w nadchodzących miesiącach zniżkować jeszcze bardziej. – Duży wzrost rentowności rządowych obligacji państw z obrzeża strefy euro nie miał jak na razie tak dużego wpływu na kurs euro, jak można było się spodziewać. To może się jednak zmienić z kilku powodów.