Eksperci jako inwestycje alternatywne traktują wszystkie aktywa inne niż akcje i obligacje. Ideą tego typu inwestycji jest ich pewna niezależność od rynku kapitałowego.
– W powszechnej opinii takie aktywa nie są w żaden sposób skorelowane z tradycyjnymi formami inwestowania. Nie jest to jednak prawda – zauważa Dariusz Orynek, makler papierów wartościowych z Friedrich Wilhelm Raiffeisen. W bessie wyceny niektórych aktywów alternatywnych mogą spaść mniej niż indeksy giełdowe, a innych – szybko rosnąć, kiedy akcje lecą w dół. Przykładowo cena złota dynamicznie rosła jeszcze w pierwszych miesiącach bessy, która rozpoczęła się w drugim półroczu 2007 roku.
Szeroka grupa aktywów
Zdaniem analityków Polacy, kiedy mówią o inwestycjach alternatywnych, mają na myśli: sztukę, wino, whisky czy znaczki. Ale są to tylko niektóre aktywa z tej grupy (tzw. inwestycje emocjonalne) – do której należą też: nieruchomości, inwestycje w ziemię, fundusze hedge, private equity (inwestujące w prywatne spółki), surowce (w tym metale szlachetne) oraz produkty strukturyzowane.
– Można się spotkać również z podziałem inwestycji alternatywnych na realne i finansowe. Pierwsze z nich to wszystkie te aktywa, które inwestor może fizycznie nabyć, a ich głównym celem jest ochrona majątku przed inflacją. Natomiast do drugiej grupy należą aktywa oparte na akcjach czy obligacjach, ale w postaci bardziej skomplikowanych strategii czy instrumentów pochodnych – wyjaśnia Dariusz Orynek.
Według niego takie inwestycje są uważane za ryzykowne, choć często służą do ograniczania ryzyka. I w gruncie rzeczy mogą się okazać bezpieczniejsze niż tradycyjne formy inwestowania oparte tylko na długich pozycjach.