Budimex i inni. Komu uda się wejść na rynek inwestycji elektroenergetycznych?
Krzysztof Pado, analityk DM BDM, ocenia, że rynek inwestycji PSE wykazuje na papierze duże wzrosty w najbliższych latach, co może zachęcać do interesowania się nim przez generalnych wykonawców notowanych na GPW. Jednocześnie jest to rynek dość hermetyczny a PSE są postrzegane jako wymagający partner, który wiele czynników ryzyka przerzuca na wykonawców. Zbudowanie skali w tym segmencie może wymagać sporych inwestycji.
– Na razie głównym kandydatem do zbudowania silnej pozycji wydaje się Budimex, który jest już na etapie realnego zdobywania umów. Inne podmioty z GPW być może zobaczymy tu w konsorcjach z mniejszymi wykonawcami, ale część z nich może chcieć rozwijać się samodzielnie. Do tego mamy kilka podmiotów zagranicznych, które też będą chciały skorzystać na wzroście rynku – mówi Pado. – Historycznie rynek PSE zwykle był też w orbicie zainteresowań spółek budownictwa kolejowego, ze względu na doświadczenia w budowie sieci trakcyjnych. Zwykle mówiło się jednak o nim w sytuacjach niskiej aktywności inwestycyjnej PKP PLK. Obecnie jednak mamy sporo przetargów kolejowych (a dojdzie także CPK), co nie skłania do dywersyfikacji działalności – dodaje.
Analityk wylicza, że nakłady inwestycyjne PSE przez ostatnie lata wahały się w przedziale 1-2 mld zł rocznie, a według opublikowanego w 2024 r. planu rozwoju nakłady mają w latach 2025-2034 wynosić średnio 6 mld zł rocznie, zatem potencjalnie jest to 4-5 mld zł rocznie nowego rynku.
– W skali historycznych inwestycji w sieci energetyczne jest to robiąca wrażenie wartość. Natomiast w skali całego rynku budowlanego jest to dla porównania np. około 20-25 proc. rocznych wydatków GDDKiA. Należy przy tym pamiętać, że wydatki PSE to tylko w części roboty budowlane, a w części dostawy inwestorskie urządzeń, prowadzone w osobnych postępowaniach, więc realnie te liczby mogą być nieco skromniejsze w kontekście firm budowlanych – zauważa Pado. – To, co potencjalnie interesuje największych wykonawców, to duże zlecenia. Według opublikowanego przez PSE planu 34 przetargów budowlanych od III kwartału 2025 r. do II kwartału 2026 r. są jedynie cztery przetargi o szacunkowej wartości ponad 100 mln zł, a 11 ma szacunkową wartość 50-100 mln zł. Na grubych liczbach można więc mówić o dużym potencjale rynku, natomiast jeśli wejdziemy głębiej, widać, że jest to rynek raczej dość rozdrobnionych postępowań. W takiej sytuacji, aby zbudować na nim skalę potrzebne są np. większe inwestycje w kadrę i powtarzalny start w postępowaniach przetargowych, bo trudno oprzeć portfel na 1-2 zleceniach – dodaje.
Analityk podkreśla, że na rynku zleceń od PSE historycznie mocną pozycję mają podmioty niepubliczne, czasami o korzeniach sięgających czasów PRL, które ulegały różnym przekształceniom: część nadal działa samodzielnie, część została wchłonięta przez grupy działające także w innych obszarach budownictwa.
– Takie podmioty znają swoją „wartość”, dlatego nie słyszymy raczej o ich przejmowaniu przez generalnych wykonawców obecnych na GPW, ponieważ z różnych powodów mogą być dla nich za drogie. Być może to się zmieni w najbliższych latach, ale raczej widziałbym tu ścieżkę szukania partnerów do konsorcjów: podmiot z rynku elektroenergetycznego daje referencje, natomiast firma z giełdy dostęp do gwarancji czy finansowania obrotowego. Przy czym część z tych podmiotów wcale nie musi być zainteresowana szukaniem większych partnerów. Samodzielnie swoją pozycję ze spółek notowanych na GPW w ostatnim czasie zbudował realnie tylko Budimex. Inna grupa podmiotów to spółki zagraniczne (z których część budowała pozycję przez przejęcia), na przetargach pojawiają się np. SPIE, Duna, inne podmioty z krajów Europy Środkowej czy podmioty chińskie – podsumowuje Pado.