– Wszystko zależy od koniunktury. W czasie hossy na znaczeniu zyskują wskaźniki rentowności, kosztem mierników płynności czy zadłużenia – przyznaje Sobiesław Kozłowski, ekspert ds. rynków akcji w Raiffeisen Banku. Wśród indykatorów rentowności, oceniających zdolność spółki do generowania zysków, za najważniejsze uznaje się ROS (rentowność sprzedaży), ROE (rentowność kapitału własnego) i ROA (rentowność majątku) – będące stosunkiem zysku netto do, odpowiednio, przychodów ze sprzedaży, kapitałów własnych oraz aktywów ogółem.
www.parkiet.com/szkolagieldowa
pomagamy inwestorom zarobić pierwszy milion
Im wyższe dają wskazania, tym lepsza kondycja przedsiębiorstwa. W grupie wskaźników zadłużenia najbardziej popularny jest indeks ogólnego zadłużenia, będący stosunkiem wszystkich zobowiązań do aktywów ogółem. Zasadniczo przyjmuje się, że jego wartością krytyczną jest ok. 0,5. Ważny jest również wskaźnik zadłużenia kapitałów własnych oraz indeks zadłużenia długoterminowego. Istotne są także mierniki płynności. – Ich znaczenie wzrasta w okresie dekoniunktury, ponieważ inwestorzy są wówczas bardziej wrażliwi m.in. na ryzyko upadłości spółki – dodaje Kozłowski. W ich ramach najczęściej wymienia się indeksy płynności bieżącej i szybkiej. Oba mają na celu zbadanie, czy w razie potrzeby aktywa obrotowe (lub aktywa pomniejszone o zapasy i krótkoterminowe rozliczenia międzyokresowe w przypadku płynności szybkiej) pokryją zobowiązania krótkoterminowe.
Istotnym indeksem efektywności jest wskaźnik rotacji należności – oceniający, jak spółka radzi sobie z ich windykacją. W przypadku wskaźników dotyczących wartości rynkowej najczęściej korzysta się z indeksu EPS (zysk na akcję) i stopy zyskowności akcji.