Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Na wykresie futures na WIG20 (interwał tygodniowy) zaznaczyliśmy potencjalne poziomy stop loss, o których poniżej wspominają eksperci. Są tu lokalne dołki i szczyty, minima okazałych, białych świec, a także formacja trójkąta oraz średnia krocząca 10-okresowa. Ta ostatnia słabo sprawdzałaby się w roli ruchomej linii obrony, ponieważ kurs kontraktów porusza się od dłuższego czasu w konsolidacji. Pozostałe metody byłyby lepsze, pod warunkiem inwestowania w krótkim horyzoncie czasowym.
Przygotowując się do wejścia na rynek, większość inwestorów zaczyna od wyboru momentu kupna akcji. Niestety, jest to podejście błędne. W pierwszej kolejności należy dokładnie zaplanować sposób ucieczki z rynku, czyli ustalić poziom stop loss. Podpowiadamy, jak to zrobić za pomocą analizy technicznej.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Badanie przeprowadzone wśród 10 000 inwestorów z 12 krajów wykazało, że aż 75 proc. polskich inwestorów wykorzystuje spadki rynkowe do zakupów („buy the dip”). To o 9 pkt proc. więcej niż średnia globalna.
W środku roku krajowe indeksy notują około 35-proc. wzrosty, liderując europejskim parkietom. Amerykański rynek bardzo szybko podniósł się po wiosennym załamaniu, ale jego tegoroczne wyniki wciąż są skromne. Karta może się odwrócić w II połowie roku.
Na koniec tygodnia główne indeksy warszawskiej giełdy z hukiem wybiły się na nowe szczyty, wprawiając w osłupienie analityków i zarządzających. Zagranica wciąż kupuje polskie akcje.
Jeśli dolar powróci do spadków, to poziom 3 tys. pkt na WIG20 byłby w zasięgu – mówi Sobiesław Kozłowski, dyrektor departamentu analiz i doradztwa Noble Securities.
W II kwartale polscy inwestorzy indywidualni częściowo wycofywali się z amerykańskich gigantów technologicznych, a jednocześnie dywersyfikowali swoje portfele, kierując środki m.in. do BYD, Novo Nordisk oraz europejskich firm z sektora obronnego.
– Myślę, że to znowu jest element rozgrywki ze strony Donalda Trumpa. I nie jestem osamotniony w tym twierdzeniu, bo patrząc na rynki finansowe wygląda na to, że dzisiaj jest raczej spokój – mówi o nowych cłach dr Marcin Mazurek, główny ekonomista mBanku.