Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Powyższy wykres jest ilustracją symulacji 500 rzutów monetą, gdzie orzeł dawał +1, a reszka -1 (każdy kolejny wynik był dodawany do poprzedniego). Przykład ten zaczerpnęliśmy z książki Piotr Zielonki „Giełda i psychologia” jako dobre zobrazowanie procesu losowego, w którym można doszukiwać się schematów pochodzących z analizy technicznej. Intuicja podpowiada, że wykres powinien znacznie częściej przecinać linię zero. Tymczasem możemy tu zaobserwować kilka powtarzających się schematów: przynajmniej dwa wyraźne trendy (wzrostowy i spadkowy), konsolidację w kształcie prostokąta, formacje podwójnego dna i szczytu, a także układ V. Analityk mógłby więc ulec złudzeniu, że ma do czynienia z czytelnymi schematami, po wystąpieniu których spodziewałby się konkretnych ruchów, wynikających z założeń analizy technicznej. Tymczasem w procesie losowym nie ma takiego determinizmu. Każdy kolejny krok jest zupełnie przypadkowy.
Poszukiwanie schematu w przypadkowych danych jest podstawową funkcją naszego mózgu – tak podstawową, że nie musielibyśmy się ograniczać do nazwy homo sapiens, czyli „człowiek rozumny"; bez obaw moglibyśmy nazwać się homo formapetens, czyli „człowiek poszukujący schematów". Jesteśmy pod tym względem wyjątkowo uparci i zdeterminowani – napisał w książce „Twój mózg, twoje pieniądze" Jason Zweig. Przytoczone słowa dobrze tłumaczą popularność analizy technicznej wśród inwestorów giełdowych.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Na rynkach napięcie rośnie wraz z coraz bliższym terminem wejścia w życie ceł na unijne towary.
Nasz rynek może jeszcze sprawić niespodziankę i WIG może znaleźć się na nowych szczytach wszech czasów. Ale trzeba pamiętać o czynnikach ryzyka – mówi Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.
Badanie przeprowadzone wśród 10 000 inwestorów z 12 krajów wykazało, że aż 75 proc. polskich inwestorów wykorzystuje spadki rynkowe do zakupów („buy the dip”). To o 9 pkt proc. więcej niż średnia globalna.
W środku roku krajowe indeksy notują około 35-proc. wzrosty, liderując europejskim parkietom. Amerykański rynek bardzo szybko podniósł się po wiosennym załamaniu, ale jego tegoroczne wyniki wciąż są skromne. Karta może się odwrócić w II połowie roku.
Na koniec tygodnia główne indeksy warszawskiej giełdy z hukiem wybiły się na nowe szczyty, wprawiając w osłupienie analityków i zarządzających. Zagranica wciąż kupuje polskie akcje.
Jeśli dolar powróci do spadków, to poziom 3 tys. pkt na WIG20 byłby w zasięgu – mówi Sobiesław Kozłowski, dyrektor departamentu analiz i doradztwa Noble Securities.