SIGG to największy program edukacyjny wprowadzający w tajniki rynku kapitałowego. Czy inicjatywa ma sens? Czy uda się wychować nowe pokolenie inwestorów?
SIGG to niezwykle pożyteczna inicjatywa. Upowszechnianie szeroko pojmowanej wiedzy finansowej ma sens. Im więcej takich projektów jak SIGG, tym lepiej. Chciałbym jednak przestrzec: nie liczmy na cuda. Nie ma szans na to, aby w najbliższym czasie istotnie zwiększyła się rola drobnych graczy w obrotach giełdowych. Wręcz przeciwnie, dotychczasowy trend ich „ucieczki" będzie nabierać na sile.
Dlaczego?
Młodzi Polacy coraz mniej interesują się giełdą i inwestycjami, głównie ze względu na fatalną koniunkturę na GPW. Wystarczy spojrzeć wstecz. Kiedy na GPW inwestowało najwięcej osób? Oczywiście wtedy, gdy mieliśmy hossę. Doskonale pamiętam lata 1994–1995, czyli pierwszy rynek byka na GPW. W tamtym czasie giełdą interesowali się niemal wszyscy. Podobnie było w okresie 2007–2008, czyli tuż przed krachem. Teraz znajdujemy się w odwrotnej sytuacji. Koniunktura na GPW jest fatalna, indeksy szukają dna. W takich okolicznościach nie może być mowy, że drobni inwestorzy zaczną masowo kupować akcje.
Czy nacisk na edukację może to zmienić?