DI Xelion stał się ostatnio mocno pesymistyczny. Zarówno ty, jak i Piotr Kuczyński, od pewnego czasu wieszczycie korektę na giełdach. Dlaczego straszycie inwestorów?
Nie wiem, czy to jest straszenie. Nie należymy do osób, które lubią i uparcie wieszczą kryzysy i różnego rodzaju recesje. Można jednak mieć chwilowe wątpliwości, czy hossa będzie kontynuowana i to jest zdrowe podejście. Obecna sytuacja jest taka, że korekta spadkowa się po prostu rynkom należy, szczególnie jeśli patrzymy na poziomy cenowe czy też dane z amerykańskiego rynku pracy. W percepcji rynku, patrząc na różne wskaźniki czy modele, które mają determinować prawdopodobieństwo recesji, jeszcze do niedawna byliśmy na skrajnie niskich poziomach. To prawdopodobieństwo spadało w 2024 r. chociaż wtedy jeszcze mówiono o recesji. Dzisiaj nikt o niej nie mówi, a dane z rynku pracy są takie, że po ostatnich rewizjach mamy cztery miesiące z rzędu wzrost zatrudnienia w Stanach Zjednoczonych poniżej 100 tysięcy miesięcznie. W czerwcu mamy po kolejnej rewizji spadek zatrudnienia. Coś takiego nie miało miejsca od COVID-19 i od 2020 r. a przecież po drodze był czas, kiedy recesji się obawiano i wieszczono bessy.
Tylko zaraz na białym koniu wjedzie Fed i obniży stopy procentowe.
To jest ciekawy aspekt, który, zgadzam się, krótkoterminowo może faktycznie działać na korzyść rynków. Ja tylko nie wiem za bardzo co może się dziać dalej, dlatego że po piątkowych danych z rynku pracy mamy wycenione pełne trzy obniżki stóp procentowych do końca roku. Nie wiem, co by się musiało wydarzyć, żeby Komitet zdecydował się na nieproporcjonalne cięcia o 50 pkt lub więcej. Natomiast wiem, że musiałoby to być coś bardzo złego. Dlatego wydaje mi się, że budowanie narracji, że my na tym jesteśmy w stanie jechać wyżej i to z punktu, w którym jesteśmy dzisiaj, jest co najmniej wątpliwe.
Czyli, gdyby Fed obniżył stopy procentowe o 50 pkt bazowych we wrześniu, to byłby to sygnał ostrzegawczy dla inwestorów, że coś bardzo niedobrego dzieje się w gospodarce?
Tak mi się wydaje, a dodatkowo wydaje mi się, że nawet gdyby taka obniżka się pojawiła, to też odbiór jej stałby pod znakiem zapytania. Natomiast ja informacje o tym, że obniżka w ogóle miałaby mieć taką skalę kojarzę tylko z wypowiedzi Scotta Bessenta, który nawoływał do tego ruchu. Nie słyszałem żadnego członka Komitetu, który mówił, że coś takiego w ogóle będzie rozważane.
Mówicie korekta, ale co miałoby ją wywołać? Dużo mówiło się chociażby o sezonie wynikowym i przede wszystkim Nvidii. W jej przypadku pojawiły się lekkie zawirowania, ale też szybko ustąpiły.
Wydawało mi się, że dane Nvidii są rozczarowujące i my zakładaliśmy, że to może zakończyć okres wzrostów, które były uzasadnione. Patrząc szerzej to oczywiście sam sezon wynikowy był rewelacyjny. Ja z tym w ogóle nie polemizuję. Raport Nvidii był jednak słabszy, niż się do tego przyzwyczailiśmy w ostatnich czasach i wydawało się, że coś się zaczyna chwiać. W ubiegłym tygodniu mieliśmy jednak informacje, które to wszystko zaburzały, bo świetne wyniki pokazał Broadcom. To jest cały czas spółka, która jest niedoceniona medialnie, jeżeli chodzi o swoje znaczenie, ale to jest już siódma największa spółka S&P 500 z kapitalizacją przekraczającą 1,5 bln USD. Do tego mieliśmy wyrok sądu antymonopolowego, który był korzystny dla takich firm jak Alphabet i Apple. Tym samym balonik może być chwilowo pompowany dalej. Prawda jest taka, że nikt nie jest w stanie przewidzieć, kiedy korekta się zacznie. Pytasz mnie o pretekst: jakim pretekstem była maleńka podwyżka stóp procentowych w Japonii w ubiegłym roku? A efekt jednak wywołała.