Tydzień temu pisaliśmy, dlaczego warto posiadać plan inwestycyjny, a dziś pokazujemy, z czego taki plan powinien się składać. Poniższe dziesięć zagadnień nie wyczerpuje oczywiście tematu. Jest to swego rodzaju minimum, które każdy, kto poważnie myśli o inwestowaniu, powinien wziąć pod uwagę. Określając kryteria inwestycyjne na podstawie tych wytycznych, otrzymamy konkretny algorytm postępowania, który można zapisać w postaci kodu programistycznego lub stosować go manualnie. W trakcie testów na danych historycznych oraz inwestowaniu na realnym rachunku pojawią się zapewne nowe znaki zapytania, które w takim planie trzeba będzie uwzględnić. Trzeba sobie bowiem zdawać sprawę, że strategia nie jest tworzona raz na zawsze. Bardzo często wymaga mniej lub bardziej zaawansowanych modyfikacji, które mają nas przybliżyć określonych celów. W tworzeniu poniższego zestawienia inspirowaliśmy się własnymi doświadczeniami oraz lekturami: „Kontrakty terminowe i forex" Grzegorza Zalewskiego i „Komputerowa analiza rynków terminowych" Charles'a LeBeau. W kolejnych odcinkach tego cyklu będziemy określać dokładnie poszczególne założenia strategii, zgodnie z poniższymi wytycznymi. Od razu zaznaczamy, że docelowo chcemy stworzyć automat, który będzie przeznaczony dla rynku forex.
Wielkość kapitału
Na początek powinniśmy określić przy projektowaniu swojego planu inwestycyjnego budżet. Chodzi o kwotę, którą możemy przeznaczyć na grę. Najlepiej, gdyby to były pieniądze, które możemy stracić, a strata ta nie odbije się na jakości naszego życia. Jednocześnie warto pamiętać, że zbyt mała kwota utrudni nam realizację wielu założeń, na przykład tych dotyczących zarządzania ryzykiem. Bo jeśli postanowimy ryzykować w każdej transakcji 1 proc. kapitału, to przy budżecie 1000 zł będziemy mogli ryzykować tylko 10 zł. Jeśli ulegniemy pokusie i zwiększymy poziom ryzyka do 10 proc., to przy sześciu stratach z rzędu będziemy mieć już tylko połowę budżetu (przy 1-proc. ryzyku seria musiałaby mieć aż 67 nieudanych transakcji). Trzeba też pamiętać o tym, że przy niewielkim budżecie zyski również będą stosunkowo niewielkie.
Ryzyko początkowe
Już na starcie dobrze oswoić się z myślą, że na rynku często będziemy tracić. Jeżeli ktoś uważa, że jego to nie dotyczy, niech lepiej znajdzie sobie inne zajęcie. Nikt nie jest nieomylny, więc na wypadek realizacji złego scenariusza trzeba się przygotować. W zależności od posiadanego budżetu oraz poziomu awersji do ryzyka należy z góry ustalić, jaki procent kapitału możemy zaryzykować w pojedynczej transakcji. W fachowej literaturze spotkamy wartość od 0,5 do nawet 5 proc. Są to na tyle niskie wartości, że do bankructwa potrzebowalibyśmy bardzo długich serii strat (w testowanych na łamach „Parkietu" systemach rzadko zdarzały się serie przekraczające 12 strat z rzędu). O ryzyku początkowym warto myśleć w kategoriach składki na polisę ubezpieczeniową, która ma nas chronić przed wyzerowaniem konta.
Oczekiwany zysk
Snując marzenia o grze na giełdzie, zazwyczaj wyobrażamy sobie ogromne zyski. Jest to przyjemne myślenie, ale gdy nie jesteśmy Gordonem Gekko czy Jordanem Belfortem, to lepiej rozpatrywać kwestię stóp zwrotu w realnych kategoriach. Można, podobnie jak fundusze inwestycyjne, porównywać się do indeksów i zakładać, że się je pokona. Można też przyjąć konkretną wielkość, z tym że powinna być ona adekwatna do naszego doświadczenia i umiejętności. W obecnych warunkach rynkowych i oprocentowaniu lokat zysk rzędu 10–20 proc. rocznie można traktować jako sukces. Warto wspomnieć, że znany trader Victor Sperandeo przez 18 lat z rzędu, prowadząc własny fundusz inwestycyjny, uzyskiwał średnią roczną stopę zwrotu 72 proc.
Horyzont czasowy
W zależności od posiadanego czasu i stylu gry warto ustalić na początek, w jakim horyzoncie czasowym będziemy inwestować. Czy na przykład będzie to skalping, wymagający ciągłego monitorowania rynku, czy gra na świecach tygodniowych, zakładająca długoterminowe trzymanie pozycji? Oczywiście, po zaprogramowaniu robota kwestia czasu staje się mniej istotna, ale trzeba pamiętać, że każdy robot też wymaga nadzoru. A im częściej będzie zawierał transakcje, tym częściej będziemy musieli śledzić jego postępy. Ponadto część inwestorów może wybrać metodę pośrednią – czyli zapisać algorytm postępowania, ale transakcji dokonywać manualnie. Wówczas również należy dobrze oszacować posiadany czas, by codzienne obowiązki nie kolidowały nam z tradingiem.