Początek lub koniec crowdfundingu

Na naszych oczach, właśnie teraz, ważą się losy crowdfundingu udziałowego, czyli jednej z innowacji w pozyskiwaniu kapitału, która powstała zaledwie kilka lat temu.

Publikacja: 03.05.2018 08:01

Piotr Biernacki, wiceprezes zarządu Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych, prezes zarządu Fundacji Sta

Piotr Biernacki, wiceprezes zarządu Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych, prezes zarządu Fundacji Standardów Raportowania.

Foto: Archiwum

Od decyzji, które zapadną w najbliższych miesiącach w Brukseli, będzie zależało, czy wypełni on lukę finansowania mniejszych projektów inwestycyjnych, czy też umrze śmiercią regulacyjną pod ciężarem nieproporcjonalnych obciążeń przepisami.

Crowdfunding udziałowy jest specyficzną formą szeroko już rozpowszechnionego społecznościowego finansowania różnych inicjatyw i projektów. Polega on na zebraniu środków od szerokiego grona osób zainteresowanych danym przedsięwzięciem za pośrednictwem specjalnej platformy wyspecjalizowanej w kojarzeniu finansujących z finansowanymi. W przypadku crowdfundingu udziałowego w zamian za wpłacone środki finansujący otrzymują udziały w przedsięwzięciu, które finansują – stają się po prostu akcjonariuszami spółki. Przypomina to pierwszą publiczną ofertę nowych akcji, tylko bez udziału drogich pośredników (dom maklerski) i wielu kosztownych wymogów regulacyjnych (prospekt emisyjny, zbadane przez audytora sprawozdania finansowe, nadzór KNF nad ofertą itp.).

Dotychczas można było przeprowadzać publiczne oferty akcji w trybie bezprospektowym, jeśli miały one wartość do 100 tys. euro. Nowe unijne rozporządzenie prospektowe podwyższa ten limit do 1 mln euro. Jest to już na tyle duża kwota, że niejeden startup będzie mógł sfinansować swój rozwój w pierwszych miesiącach i latach działalności właśnie za pomocą takiej emisji. Nie wiemy jednak, czy crowdfunding udziałowy rozwinie się w Europie, bo jednocześnie planowane jest ujęcie go w sztywne karby działalności regulowanej.

Komisja Europejska przedstawiła projekt rozporządzenia w sprawie finansowania społecznościowego dla przedsiębiorstw. Zgodnie z projektem platformy crowdfundingowe mogłyby działać pod warunkiem uzyskania stosownej licencji udzielanej przez ESMA (Europejski Urząd Nadzoru Giełd i Papierów Wartościowych). Uzyskanie licencji byłoby obwarowane szeregiem wymogów, m.in. udowodnienia nieposzlakowanej opinii osób zaangażowanych w przedsięwzięcie oraz opracowania i wdrożenia szeregu regulaminów wewnętrznych. Każda oferta finansowania spółki musiałaby wiązać się z przygotowaniem odpowiednich dokumentów informacyjnych opracowanych według urzędowo określonego wzorca. Projekt rozporządzenia przewiduje też oczywiście drakońskie kary za ewentualne przewinienia: do 5 proc. rocznych przychodów za każde naruszenie lub do 3 proc. średniego dziennego obrotu za każdy dzień trwania naruszenia.

Wygląda to na początek wtłaczania crowdfundingu udziałowego w ramy podobne do tych, które obowiązują duże emisje publiczne. Grozi to znacznym wzrostem kosztów finansowania pozyskiwanego tą drogą, ograniczeniem konkurencji oraz krępowaniem rozwoju innowacji, które mogłyby się pojawić. Oczywiście rolą regulatora i nadzorcy jest dbać o bezpieczeństwo inwestorów, ale nie może się to sprowadzać do eliminacji ryzyka. Jest ono odwrotną stroną zysku, bez niego nie mógłby się rozwijać rynek kapitałowy. Projekty finansowane za pośrednictwem crowdfundingu udziałowego należą do przedsięwzięć o podwyższonym ryzyku, czasem nawet bardzo wysokim, ale dającym jednocześnie szansę na wysoki zysk.

W przypadku finansowania udziałowego rozsądne byłoby pozostawienie młodemu rynkowi jak największej swobody w tej wczesnej fazie rozwoju, w której się znajduje. Dlatego też Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych w procesie konsultacyjnym przekazało swoją propozycję ujętą w formie projektu rozporządzenia. Opiera się ona na prowadzeniu przez ESMA rejestru platform crowdfundingowych (zamiast na systemie udzielania licencji). Każdy, kto chciałby prowadzić działalność w tym zakresie, musiałby zgłosić się do rejestru oraz przekazywać później informacje o przeprowadzonych na platformie emisjach (zarówno tych, które zakończyły się sukcesem, jak i tych, które się nie powiodły). Wszelkie naruszenia interesu inwestorów byłyby sankcjonowane na zasadach przewidzianych w już istniejących przepisach prawa – nie wprowadzalibyśmy żadnych nowych wysokich kar administracyjnych.

Po trzech latach funkcjonowania crowdfundingu udziałowego zgodnie z tymi zasadami ESMA byłaby zobowiązana do sporządzenia raportu. Oparty na szczegółowych danych zebranych z całej Unii Europejskiej raport pozwoliłby na rzetelną ocenę branży finansowania społecznościowego, zidentyfikowanie barier rozwojowych oraz ewentualnych nieprawidłowości. Zawierałby także rekomendacje, czy należy wprowadzić np. ściślejsze regulacje w tym zakresie.

Takie podejście jest zgodne z zasadami tworzenia dobrego prawodawstwa, opartego na danych i informacjach, a nie na zasadzie cenzury i zakazów prewencyjnych, które tak naprawdę nikomu nie służą. Zbyt wiele regulacji, które w ostatnich latach skrępowały funkcjonowanie rynków finansowych, powstało w wyniku paniki po wybuchu kryzysu finansowego i tendencji do zakazywania wszystkiego, co potencjalnie może wywoływać problemy. Tworząc te regulacje (np. MAR, MIFID II), unijny ustawodawca nie zwracał uwagi na skutki, jakie one wywołają dla przytłaczającej większości różnych interesariuszy rynków, którzy działają w ramach i zgodnie z przepisami. Regulacje te w wielu przypadkach nie były opracowane w oparciu o dostateczne dane i informacje.

Z ostatnich dyskusji prowadzonych w Brukseli widać, że stopniowo odchodzi się od podejścia opartego na zakazywaniu na oślep. Przykładem może być obszar zrównoważonych finansów (sustainable finance). Zanim powstały jakiekolwiek projekty aktów prawnych, przez ponad rok pracowała grupa robocza, która szczegółowo zbadała ten obszar i przedstawiła swoje rekomendacje. Dopiero na ich podstawie Komisja Europejska rozpoczyna dyskusję o planowanych regulacjach. Projekt rozporządzenia krępującego crowdfunding udziałowy został opracowany jeszcze w tym starym, restrykcyjnym i szkodliwym modelu prawodawczym. Propozycja SEG zmienia regulację tak, aby w przyszłości obszar finansowania udziałowego mógł zostać objęty dobrymi, proporcjonalnymi i odpowiednio wyważonymi przepisami, które nie tylko pozwolą na odpowiednią ochronę interesów inwestorów, ale też umożliwią im osiąganie zysków dzięki inwestycjom w innowacyjne projekty. Pozostaje mieć nadzieję, że nasi partnerzy w Brukseli uznają te argumenty i doprowadzą do powstania dobrych przepisów.

Inwestycje
Promocja na ETF-y również w Noble Securities
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Tomasz Bursa, OPTI TFI: WIG ma szanse na rekord, nawet na 100 tys. pkt.
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Nasz rynek pozostaje atrakcyjny, ale...
Inwestycje
GPW i rajd św. Mikołaja. Czy to może się udać?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Co dalej z WIG20? Czy zbliża się moment korekty spadkowej?
Inwestycje
Ropa naftowa szuka pretekstu do ruchu w górę