Rafał Sadoch, BM mBanku: Jak nie złoto, to co? AI nadal warta uwagi

Patrząc na sytuację gospodarczą na świecie, przemysł nie jest tak rozbuchany, żeby srebro mogło przegonić wzrosty złota. Czyli zestawiając te dwa surowce postawiłbym w dalszym ciągu na złoto – mówi Rafał Sadoch, analityk Biura Maklerskiego mBanku.

Publikacja: 12.10.2025 18:31

Gościem Aleksandry Ptak-Iglewskiej w programie „Prosto z Parkietu” był Rafał Sadoch, analityk BM mBa

Gościem Aleksandry Ptak-Iglewskiej w programie „Prosto z Parkietu” był Rafał Sadoch, analityk BM mBanku. Fot. mat. prasowe

Foto: parkiet.com

Złoto jest już blisko 4 tysięcy dolarów za uncję, ale nie jest to jedyny surowiec, w który warto inwestować. Jeśli nie złoto, to co? Czy to będzie platyna, czy srebro, czy miedź, czy może jakieś inne surowce?

Metale szlachetne mają bardzo dobry okres za sobą, no i prawdopodobnie przed. Nic nie wskazuje póki co na to, żeby ten rajd na złocie mógł się w dającej się przewidzieć przyszłości jakoś szybko zakończyć. Oczywiście korekta po agresywnych wzrostach nie powinna nikogo dziwić, mogą się pojawić spadki kilku- czy kilkunastu procentowe. Przed rokiem, w oczekiwaniu na łagodzenie polityki monetarnej na świecie, mógł właśnie przyjść ten dobry czas dla metali szlachetnych. Dołożyło się do tego kilka elementów. Banki centralne na świecie zaczęły skupować złoto, pojawił się więc szeroki popyt. Inwestorzy przypomnieli sobie, że złoto od zawsze było takim naturalnym zabezpieczeniem przed ryzykiem, przed niepewnymi czasami, a trochę w takich czasach funkcjonujemy. I to wszystko nakłada się na to, że popyt na złoto jest duży i będzie jeszcze przez pewien czas się utrzymywał. Ciężko powiedzieć, gdzie i kiedy mogą zakończyć się te wzrosty. Jeśli chodzi o rynek złota, to mogą one jeszcze trwać. Ale przypomnimy sobie chociażby jak wyglądało złoto w 2020 - 2022 r., wtedy nie mieliśmy do czynienia z tak spektakularnymi wzrostami.

Reklama
Reklama

Nie było tak agresywnych wzrostów?

Złoto poruszało się wtedy w okolicy dwóch tysięcy dolarów za uncję. Na pewno nie doświadczaliśmy tak agresywnych wzrostów. I podobnie jest z surowcami. Jeśli mamy do czynienia z jakimś silnym trendem, najczęściej on bywa krótkoterminowy czy średnioterminowy, szczególnie jeśli popatrzymy na surowce miękkie. Kakao było bardzo popularne przed rokiem. Kawa też wystrzeliła i też w pewnym momencie była na ustach wszystkich. No ale surowce znajdują się w krótkoterminowych trendach. Surowce miękkie, chociażby w zależności od tego, jaka jest pogoda w Brazylii czy jak wyglądają zbiory w innych rejonach świata. Zatem jeśli mówimy o inwestycjach dla osoby, która chce inwestować swoje środki, to przede wszystkim powinniśmy odpowiedzieć sobie na pytanie, co ona rozumie przez inwestowanie? Bo dla mnie inwestowanie dla inwestora indywudualnego, przeciętnego Kowalskiego, to jest długoterminowe odkładanie środków na przyszłość. A wtedy, jeśli wybieramy aktywa to powinniśmy popatrzeć na te, które cechuje taki najbardziej stabilny, długookresowy wzrost.

W takim razie - które to aktywa?

Jeśli popatrzymy na różne klasy aktywów, możemy wymienić surowce, waluty, akcje. Surowce, tak jak powiedzieliśmy, często charakteryzują takie krótkoterminowe, silne trendy.

Dobrym przykładem tych krótkich silnych trendów jest kakao, jego sytuacja na rynku w ciągu roku odmieniła się o 180 stopni. Tak zdradliwe potrafią być rynki surowcowe, które są uzależnione od tego, jak wygląda pogoda w różnych rejonach świata. Waluty mają to do siebie, że raz zyskuje jedna waluta, a raz druga. To nie spełnia założenia długookresowego trendu wzrostowego, który jest kluczowy, jeśli mówimy o inwestowaniu. Dlatego więc jeśli miałbym szukać takich aktywów, to przede wszystkim na rynku akcyjnym. A rynkiem, który cechuje taki najbardziej stabilny, długookresowy trend wzrostowy, są Stany Zjednoczone. Pojawia się cały czas bardzo dużo takich opinii, że mamy do czynienia z bańką, że jesteśmy na szczytach, że sytuacja sztucznej inteligencji przypomina tę z 2000 r. i bańkę internetową. Jednak z bańkami jest tak, że jeśli one gdzieś są, to o nich nie wiemy, a one potem pękają dość niespodziewanie.

Reklama
Reklama

Coraz częściej pojawiają się sygnały o pewnym przegrzaniu i rozczarowaniu rynkiem sztucznej inteligencji.

Patrząc na to, jak wygląda rozwój sztucznej inteligencji szczególnie w krajach wysoko rozwiniętych i w jakim stopniu on przekłada się na wzrost produktywności, to zakładam, że dalej ta branża będzie się rozwijała i w takim scenariuszu to ryzyko bańki wydaje mi się niewielkie. Zobaczmy jak zachowuje się amerykańska gospodarka. Wzrosty jak najbardziej mogą tam być jeszcze kontynuowane.

Jeśli sztuczna inteligencja ma być tym dosyć ogólnym drogowskazem, to czy warto inwestować w te spółki technologiczne, które rozwijają sztuczną inteligencję, czy też na przykład w ETF–y związane, śledzące kurs tych spółek? Czy też firmy, które po prostu wykorzystują sztuczną inteligencję do robienia swojego biznesu?

Dróg jest wiele. Są pewne zagrożenia związane z tymi spółkami, tak więc inwestowanie bezpośrednie może się wiązać z większym ryzykiem, jeśli pojawiłyby się jakieś perturbacje w przyszłości. W związku z tym, ja bym kierował się długoterminowym trendem wzrostowym, tymi bezpiecznymi założeniami i w takim scenariuszu wybrał szeroki indeks amerykański S&P 500. Instrumentami, które w najłatwiejszy sposób pozwalają tam inwestować, są ETF-y na S&P500. Z jednej strony odzwierciedlają szeroki indeks, czyli relatywnie bezpieczne narzędzie, uwzględniają ryzyka związane z tym, że jeden sektor może się załamać, a inne sektory będą w dalszym ciągu stabilizowały sytuację, a z drugiej strony są relatywnie tańsze i dostępne praktycznie dla każdego.

Wspomniał pan, że surowce egzotyczne są obarczone dużym ryzykiem pogodowym, jak kakao czy kawa. Ale oprócz złota mamy inne metale szlachetne, srebro, platynę, metale ziem rzadkich, ropę, miedź.

Srebro jest bardziej przemysłowe od złota i chociażby na przestrzeni ostatnich miesięcy nie zaliczyło aż takich wzrostów. Rośnie za złotem, ale nie aż tak mocno. Patrząc na sytuację gospodarczą na świecie, to przemysł nie jest tak rozbuchany, żeby srebro mogło przegonić wzrosty na rynku złota. Czyli zestawiając te dwa surowce postawił bym w dalszym ciągu na złoto, bo banki centralne kupują ten surowiec po to, żeby przechowywać rezerwy. Ropa naftowa? Ropa naftowa jest, powiedzmy, relatywnie tania, jeśli popatrzymy z punktu widzenia ostatnich lat -ok. 60 dolarów za baryłkę. W przeszłości bywało więcej. Nie ma interesu na świecie, żeby ropa była droga, bo inflacja zaraz przyspieszy, no bo banki centralne nie będą mogły obniżać stóp procentowych. Na pewno nie w interesie Donalda Trumpa jest to, żeby ropa wróciła w okolice 100 dolarów za baryłkę. Bardzo wyraźnie ganił on chociażby producentów krajów OPEC Plus, że nie zwiększają wydobycia, że zwiększają wydobycie w niedostatecznym stopniu, że mogą zrobić więcej.

Inwestycje
Rekordowa sprzedaż złota w Polsce
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Inwestycje
Michał Stajniak, XTB: 5000 USD za złoto jak najbardziej realne
Inwestycje
Złoto już po 4000 dolarów za uncję!
Inwestycje
Piotr Kuczyński, DI Xelion: Jaki wpływ zamknięcia rządu na giełdy?
Materiał Promocyjny
Ruszyła ofensywa modelowa Nissana
Inwestycje
Shutdown sprawił, że złoto bije kolejny rekord
Inwestycje
Jędrzej Łukomski, Rockbridge TFI: Warto inwestować w mWIG40 i sWIG80
Reklama
Reklama