Faktycznie przy obecnej inflacji i po uwzględnieniu podatku musimy znaleźć lokatę z odsetkami powyżej 2,1 proc., aby nasze oszczędności nie stopniały. Zadanie wcale nie jest łatwe. Średnie oprocentowanie depozytów bankowych dłuższych niż sześć miesięcy wynosi ok. 1,7 proc. Więcej mogą dostać klienci aktywnie poszukujący dobrych ofert, gotowi zakładać kolejne rachunki i potrafiący umiejętnie „żonglować" oszczędnościami, by spełnić warunki promocji.
Co gorsze, jeśli inflacja będzie rosnąć, a wiele na to wskazuje (według NBP w tym roku wyniesie 1,7 proc., a w 2020 r. może przyspieszyć do 2,7 proc.), to zakładana dziś lokata ze stawką 2,1 proc. za rok okaże się marna. Niewykluczone, że jakikolwiek realny zysk zapewniłyby tylko depozyty z oprocentowaniem wyraźnie przekraczającym 3 proc. Znalezienie w banku takiej oferty na rok jest teraz niemożliwe.
Kto chce lokować oszczędności bezpiecznie, a jednocześnie zależy mu, żeby zysk przynajmniej trochę przewyższał inflację, może zainteresować się obligacjami oszczędnościowymi: cztero- bądź dziesięcioletnimi. W wyznaczonym terminie minister finansów na pewno wykupi papiery, bo jest mało prawdopodobne, by państwo zbankrutowało. A konstrukcja tych papierów jest taka, że w kolejnych latach zarobek powinien przewyższać wskaźnik wzrostu cen o 1,25–1,5 proc. Kokosów nie będzie, ale łatwiej jest odłożyć pieniądze w ten sposób, niż nieustannie polując na okazje.