To m.in. złoto było powszechnie uznawane za bezpieczną przystań, w związku z czym jego cena rosła, kiedy na rynkach dominował strach. Mimo że obecnie na giełdach przeważają spadki, a inwestorzy znowu uciekają od bardziej ryzykownych aktywów, to nie korzysta na tym złoto.
– Ostatnie sesje na rynku złota przyniosły wyraźną przewagę sprzedających. Cena tego kruszcu tydzień temu nie zdołała przekroczyć bariery 1300 USD za uncję, a poziom ten posłużył jako baza do ruchu w dół – zwraca uwagę Dorota Sierakowska, analityk DM BOŚ. Wygląda więc na to, że w charakterze „bezpiecznej przystani" złoto przegrywa z innymi aktywami. – Presja na niższe ceny złota miała związek z obserwowaną ostatnio zwyżką wartości amerykańskiego dolara. Waluta ta w ostatnich latach dużo lepiej radziła sobie niż złoto w czasie zawirowań i niepewności w globalnej gospodarce, a co za tym idzie, była skuteczniejsza w roli „bezpiecznej przystani" niż żółty kruszec – podkreśla Sierakowska. Jakie więc perspektywy rysują się przed złotem? W dużej mierze oczywiście będzie to zależało od tego, jak będzie zachowywał się dolar. W ocenie sytuacji pomocna może się okazać również analiza techniczna.
– Z technicznego punktu widzenia notowania złota dotarły już do ważnego technicznego wsparcia, które wypada w okolicach 1267–1270 USD za uncję. Jego pokonanie w dół prawdopodobnie byłoby początkiem kolejnego wyraźnego ruchu spadkowego – jednak można oczekiwać, że strona popytowa nie odda tego wsparcia bez walki – przewiduje Sierakowska.
W poniedziałek złoto nieznacznie znowu jednak traciło na wartości. Jego cena oscylowała przy poziomie 1275 dolarów za uncję. PRT