Loża Parkietu. Czy inflacja zakończy hossę na giełdach?

Wojciech Białek, Krzysztof Borowski i Łukasz Wardyn byli gośćmi Piotra Zająca w piątkowym odcinku Loży Parkietu. Tematem dyskusji była bieżąca sytuacja na rynkach finansowych.

Aktualizacja: 05.03.2021 14:45 Publikacja: 05.03.2021 13:58

Foto: parkiet.com

Tradycyjnie chciałbym zacząć od zaskoczeń. Jakie wydarzenia rynkowe wywarły na panach ostatnio największe wrażenie, pozytywne lub negatywne?

Łukasz Wardyn (ŁW): Dla mnie największym zaskoczeniem są zakupy bitcoinów dokonane przez Teslę. Nie spodziewałem się, że tego typu spółka zaangażuje się w tak spekulacyjne aktywo. Myślę, że ten temat będzie jeszcze często powracał. Ponadto jestem zaskoczony zaskoczeniem analityków związanym ze wzrostem rentowności obligacji skarbowych. Skąd u nich takie zdziwienie, skoro od dawna mówiło się o rosnącej inflacji.

Krzysztof Borowski (KB): U mnie tych zaskoczeń jest dosyć dużo. O ile ruch na bitconie nie jest dla mnie zaskakujący, to już słabość złota tak. Zwłaszcza, że do niedawna dominowała narracja, że kruszec skazany jest na wzrost w krótkim czasie. Negatywne wrażenie wywarł na mnie debiut Huuuge. Spodziewano się okazji do szybkiego i dużego zarobku, zwłaszcza po tej olbrzymiej redukcji, a tymczasem kurs tylko przez chwilę rósł, a potem trend się odwrócił. Myślę, że ten uraz w głowie inwestorów może zostać na dłużej, choć oczekuję, że prędzej czy później sektor gamingowy wróci do łask. Jestem też zaskoczony tą huśtawką na bankach. Aż doszedłem do wniosku, że to chyba WIG20 jest najbardziej spekulacyjnym segmentem na GPW.

Wojciech Białek (WB): Mnie najbardziej zaskoczył brak większej słabości rynków akcji. Od dłuższego czasu bowiem "czaję się" na marcowy dołek, który może być związany z operacjami podatkowymi londyńczyków i tokijczyków. Na razie większej siły podaży nie widzę. Drugie zaskoczenie natomiast to nie sam wzrost, a dynamika wzrostu rentowności amerykańskich obligacji.

Skoro o tych rentownościach mowa, to chciałem zapytać o inflację. To coraz częściej podnoszony temat. Czy panów zdaniem wzrost cen to przejściowy trend czy coś trwalszego, co może skłonić władze monetarne do zaciskania pieniężnego pasa?

WB: Na oficjalnych wskaźnikach inflacji nie widzę jeszcze zmian, które uzasadniałaby zaniepokojenie. Niemniej gdy popatrzymy np. na Glodman Sachs Commodity Index, to on w ciągu ostatnich 12 miesięcy zanotował drugi pod względem skali wzrost na przestrzeni 50 lat. I to już wygląda groźnie. Bo ceny surowców mogą przenieść się na PPI, czyli na producentów, którzy następnie przerzucą koszty na konsumentów i będziemy mieć wzrost CPI. Na ten moment warto więc obserwować ceny surowców, zwłaszcza, że te historyczne precedensy z nimi związane lubiły poprzedzać mocne tąpnięcia na rynkach akcji. Jeśli wspomniany indeks przebije szczyt poprzedniej hossy to w moim odczuciu zrobi się niepokojąco. Zakładam jednak, że bardzo źle nie będzie, bo w razie takiego rozwoju sytuacji Fed zareaguje np. operacjami typu twist. Co do rentowności, myślę że poziomem krytycznym jest 2 proc. Po jego przekroczeniu kapitał mógłby przepływać z drogiego rynku akcji na przeceniony rynek obligacji.

Przy obecnej dynamice zmian te poziomy progowe zdają się być bliżej niż dalej. Czy w związku z tym możemy się spodziewać, że za chwilę zmieni się narracja banków centralnych, co dla przyzwyczajonych do druku rynków akcji byłoby silnym hamulcem?

KB: Trzeba uczciwie przyznać, że w ujęciu globalnym ostatnie lata należały do rynków akcji i w końcu musi przyjść ten dzień, gdy nastąpi zmiana. Nigdy nie wiadomo, który to będzie dzień, niemniej od jakiegoś czasu "cash is not king", więc z taką zmianą należy się liczyć. Zwłaszcza, że banki centralne – przynajmniej w odniesieniu do stóp procentowych – dotarły do swego rodzaju ściany w postaci poziomu 0 proc. i chyba należałoby się od niej odbić. Zwróćmy uwagę, że sytuacja gospodarcza się poprawia, co może skłaniać bankierów do zrobienia sobie pewnego buforu, by w przyszłości móc obniżać stopy w razie rynkowych zawirowań. Mówimy tu jednak o dość rozciągniętym w czasie procesie, więc nie spodziewam się drastycznych zmian z dnia na dzień.

Dwa tygodnie temu jeden z dyrektorów inwestycyjnych Bank of America napisał swoim klientom, że jedyny powód by być teraz niedźwiedziem, to brak powodów by być niedźwiedziem. Może wszyscy jesteśmy zbyt spokojni?

ŁW: Jak słucham takich komentarzy, to przypominam sobie komentarze sprzed dwóch lat dotyczące Tesli. Mówiono wówczas, że wycena jest absurdalnie wysoka i to musi się skończyć. Wiemy co się stało, więc pozostaję sceptycznie nastawiony do wieszczenia rychłego załamania na rynkach akcji. Pamiętajmy, że ta hossa trwa już od dawna i tak silnych trendów szybko i łatwo się nie odwraca. Z kolei rotacja aktywów między różnymi rynkami jest naturalna. Co do inflacji niepokoi mnie to, że konsumenci gromadzą gotówkę, co może powodować krótkoterminowe szoki inflacyjne. Zauważmy jednak, że różne kraje różnie radzą sobie z pandemią, więc ten powrót globalnej konsumpcji nie będzie równomierny, co trochę nam ten trend inflacyjny może wygładzić.

Perspektywa inflacji i wyższych stóp może pomagać niektórym sektorom. WIG-Banki ma za sobą 4 miesiące zwyżek z rzędu. Tymczasem pod koniec marca poznamy uchwała SN dotyczącą ugód z frankowiczami. Szacuje się, że jej koszty mogą sięgnąć nawet 200 mld zł. Czy to już jest w cenach czy zachowanie WIG-Banki to tylko odbicie "zdechłego kota"?

ŁW: Moim zdaniem tego wyroku nie ma jeszcze w cenach i szczerze mówiąc z lekkim niedowierzaniem patrzę na to, co dzieje się na wykresach banków. Tłumaczę to dodatnią korelacją z koszykami banków europejskich. W krótkim terminie wyrok jest dużym ryzykiem i jeśli będzie niekorzystny, to oczekuję silnego schłodzenia w sektorze. W szerszym horyzoncie, jeśli inflacja przełoży się na wzrost stóp, to nastawienie do banków będzie lepsze.

KB: Ja nie wierze w efektywność polskiego rynku kapitałowego, więc po obserwacji kursów banków przed 23 marca będę mógł domyślać się, jaki będzie to wyrok. Niemniej nie spodziewamy się, by wysokość kosztów miała wartość skrajną.

WB: Według moich analiz banki do przełomu kwietnia i maja pozostają najbardziej atrakcyjnym sektorem na GPW. Oczywiście biorę pod uwagę ryzyko związane z wyrokiem, ale zauważmy, że sektor ten najlepiej korzysta na dyskutowanym przed chwilą wzroście rentowności obligacji, bo on sugeruje, że rosną oczekiwania co do podwyżek stóp. Ponadto pamiętajmy, że niektóre z polskich banków prawie w ogóle nie mają kredytów frankowych...

O ile banki zaskakują w tym pozytywnie, to sektor gamingowy wręcz przeciwnie. CD Projekt walczy o utrzymanie grudniowych wsparć, debiut Huuuge rozczarował. Czy to koniec ery gamingu na GPW czy okazja do tanich zakupów?

KB: Moim zdaniem to jest tylko korekta, przy czym zaliczam ją do tych z kategorii głębokich i rozciągniętych w czasie. W długim terminie ta branża ma potencjał rozwojowy, co z resztą od lat udowadnia. Teraz mieliśmy swego rodzaju kumulację negatywnych czynników na CDR, co przełożyło się na atmosferę w całej branży. Poza tym obserwujemy czasową rotację aktywów, od technologii do tradycji. W mojej opinii to jednak przejściowe, a korekty w hossie są naturalne.

ŁW: Mieliśmy długoletnie wzrosty, więc mocne spadki są zasłużone. Zwłaszcza, że w ubiegłym roku na fali pandemii mieliśmy wysyp spółek, które były wyceniane znacznie wyżej niż powinny. W średnim terminie może dojść do pogłębienia korekty, ale w długim pozostaję optymistą.

WB: Ja traktuje CDR jako benchmark dla sektora gamingowego. Patrzą na wykres widzę głowę z ramionami między 200 i 450 zł. Stąd moje obawy, że kurs może spaść dołka z 2018 r. czyli ok. 130 zł...

Na koniec wrażliwy temat. Na początku roku akcja #WallStreetBets wywołała spore ruchy na niektórych spółkach, przeciwstawiając się sile funduszy. W Polsce, z inicjatywy Rafała Zaorskiego, powstała #BigShortBets. W tydzień zabrano 1,5 mln USD. Co panowie sądzą o tego typu inicjatywach? Nowa jakość czy rynkowa skaza?

WB: Problem z tego typu akcjami jest taki, że one prędzej czy później bardzo źle się kończą dla biorących w nich udział. Bo to nie jest tak, że indywidualni inwestorzy skrzyknęli się na forum i zainicjowali tę sprawę. Ja postrzegam ich jako tłum, który przez dużych graczy został użyty do rozdmuchania sprawy. A wiemy, że większość tłumu zazwyczaj kupuje na samym końcu, gdy duzi zaczynają już sprzedawać. Oczywiście dokuczanie bogaczom może dawać przyjemność, ale walka użytkowników reddita z hedge fundami, to jak walka wojska posiadającego jeden karabin z całym szeregiem czołgów.

W #BigShortBets grupa jest ograniczona do tych, którzy nabyli tokeny. Wiadomości będą szyfrowane. To naprawdę brzmi intrygująco. Zwłaszcza, że mówimy o polskim rynku, znacznie mniej płynnym niż amerykański...

KB: Moim zdaniem takie "payback time" mogą się udać raz czy dwa, ale generalnie to kojarzy mi się ze spółdzielniami, w których kluczowe zawsze jest to kto pierwszy kupuje i kto pierwszy sprzedaje. Widziałem na polskim rynku kilka takich akcji i one zawsze kończą się tak, jak wspominał Wojtek. Dlatego nie wierzę w tego typu inicjatywy. Do tego dochodzą jeszcze kwestie prawne, bo nie wiadomo czy mówimy tu o zawieraniu porozumień w celu ustalania kursu, co samo w sobie ma już oznaki przestępstwa. Teraz jest to o tyle trudno wyjaśnić, że działamy w świecie cyfrowym – znacznie szybszym, o większym zasięgu i możliwościach ukrycia tożsamości. Oczywiście kibicowałem akcji #WallStreetBets, bo od czasu do czasu "payback time" się inwestorom indywidualnym należy. Niemniej duzi szybko się uczą i nie pozwolą sobie na szybkie powtórki.

ŁW: Ja mam do tego typu akcji neutralne nastawienie. Podpisuje się jednak pod tym, że w dłuższym terminie inwestorzy indywidualni na tym stracą. A w krótszym, jeśli ktoś jest wytrawnym graczem, to faktycznie może trochę zarobić...

Cała dyskusja w formie video na: youtube.com/parkiettv

Inwestycje
Kacper Nosarzewski, 4CF: W poszukiwaniu czarnych łabędzi
Inwestycje
Amerykańskie akcje większy zysk przynoszą w okresie od listopada do kwietnia
Inwestycje
Czy warto pozbywać się akcji w maju?
Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander BM: Polskie akcje wciąż są nisko wyceniane
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na giełdach nie dzieje się nic złego
Inwestycje
Niemiecki DAX wraca do walki o 18 000 pkt