W czwartek Sąd Najwyższy ma podjąć tzw. dużą uchwałę frankową. Czy należy oczekiwać rewolucji, dużego wpływu na notowania akcji banków?
Z niecierpliwością i od lat czekam na tę uchwałę. Moje podstawowe założenie jest takie, że będzie ona jednak zgodna z wykładnią TSUE i nie będzie żadnego zaskoczenia. Pewnie takie stanowisko podziela cały rynek i w kwestiach odfrankowienia czy wynagrodzenia dla banków nie zajdą zmiany. Szkoda, że ta uchwała pojawia się tak późno, ale mam nadzieję, że w końcu się jej doczekamy. Będzie to ważne wydarzenie, ale pewnie już bez wpływu na kursy banków.
W ostatnich latach ponad 99 proc. spraw z bankami wygrywają frankowicze. Jak długo jeszcze potrwa saga frankowa?
W najbliższych dwóch latach banki wciąż będą księgowały rezerwy na kredyty walutowe i będą dostawały nowe pozwy. Nie wiemy, jaki powinien być ostateczny werdykt i jak mają być rozliczane kredyty frankowe. Uważam, że cały temat tych kredytów poszedł w niewłaściwą stronę. Teraz obowiązująca linia jest taka że frankowicze dostają kredyt z darmo, kredyt w złotych. Osobiście się z tym nie zgadzam. Natomiast od pierwszego wyroku TSUE sytuacja banków w tym aspekcie tylko się pogarsza. Dwa istotne wyroki TSUE z poprzedniego roku jeszcze podkopały pozycję banków. Wielotonie w swoich wyrokach TSUE zostawiał dużo miejsca lokalnemu nadzorowi i sądom. Sąd Najwyższy ma zatem sporo miejsca dla własnej interpretacji, ale bardzo bym się zdziwił, gdybyśmy usłyszeli coś nowego. Zakładam jednak, że temat kredytów frankowych pozostaje dużym ciężarem dla banków, sądów ale i gospodarstw domowych. To wszystko stałoby się prostsze, gdyby Sąd Najwyższy czy politycy zebrali się na odwagę i określili jak umowy o kredyty frankowe rozliczy.