Kamil Szymański, BM mBanku: Rynki zagraniczne są już usługą masową

#PROSTOZPARKIETU | Kamil Szymański z BM mBanku: Giełda amerykańska pierwszym wyborem klientów.

Aktualizacja: 31.08.2021 17:31 Publikacja: 31.08.2021 17:22

Przemysław Tychmanowicz rozmawiał w Parkiet TV z Kamilem Szymańskim, wicedyrektorem w BM mBanku.

Przemysław Tychmanowicz rozmawiał w Parkiet TV z Kamilem Szymańskim, wicedyrektorem w BM mBanku.

Foto: parkiet.com

Na kontach IKE i IKZE w BM mBanku coraz większą popularnością cieszą się zagraniczne ETF-y. Z czego to wynika?

Warto zwrócić uwagę, że w ostatnim czasie przede wszystkim rośnie zainteresowanie samymi kontami IKE i IKZE w branży maklerskiej. Widać to było szczególnie w ubiegłym roku. ETF-y są z kolei naturalnym instrumentem dla kont emerytalnych. Mówimy bowiem o gotowym koszyku inwestycyjnym. Rachunki emerytalne, w szczególności IKZE, ze swojej natury mają charakter długoterminowy. Odbywa się na nich dużo mniej spekulacji, a jest więcej długoterminowego inwestowania. ETF-y ze wszystkimi swoimi zaletami są więc instrumentami wręcz skrojonymi pod konta emerytalne i myślę, że jest to dopiero początek trendu.

Paleta zagranicznych ETF-ów jest bardzo bogata. Które z nich cieszą się szczególnymi zainteresowaniem inwestorów?

W ofercie mamy około 300 ETF-ów, więc faktycznie wybór jest bardzo duży. Mówiąc o najpopularniejszych, wymieniłbym trzy główne grupy. Pierwszą z nich stanowią ETF-y surowcowe, czyli te, które powiązane są w różny sposób ze złotem, srebrem czy ropą naftową. Warto jednak podkreślić, że w ramach kont emerytalnych akurat te instrumenty nie są aż tak popularne jak w przypadku normalnych kont. Są one bowiem traktowane nieco bardziej spekulacyjnie i krótkoterminowo. Druga grupa to ETF-y na szerokie indeksy, ale z racji tego, że giełda amerykańska dominuje pod względem kapitalizacji rynkowej, to w praktyce jest to też inwestowanie w największe spółki amerykańskie. Ta grupa jest już bardzo popularna na kontach emerytalnych. Trzeci rodzaj to ETF-y tematyczne. Jest to bardzo ciekawa grupa i widzimy, że trend inwestowania w ETF-y tematyczne od kilku lat prężnie się rozwija na największych rynkach. U nas generalnie inwestowanie w ETF-y mimo ostatniego wzrostu popularności nadal jest na wczesnym etapie rozwoju i wciąż jesteśmy jakieś 15–20 lat w tyle za rynkami rozwiniętymi. Mimo to trend inwestowania w ETF-y tematyczne dość szybko dotarł także do nas.

Czyli rynki zagraniczne dla waszych klientów to przede wszystkim rynek amerykański?

Tak. Ten rynek przykuwa największą uwagę inwestorów, ale trudno się temu dziwić, bo wystarczy spojrzeć na spółki na nim notowane. Są to rozpoznawalne marki. Poza tym klienci nie zwracają za bardzo uwagi na konkretny rynek. Inwestorów interesują przede wszystkim konkretne spółki, a te największe, najbardziej rozpoznawalne i budzące najwięcej emocji zazwyczaj znajdują się właśnie na rynku amerykańskim. Często z ich produktów korzystamy także na co dzień. Na giełdzie w Nowym Jorku mamy także dużo ADR-ów. Daje to również ekspozycję na rynek azjatycki, w tym oczywiście także chiński i na największe tamtejsze spółki. To powoduje, że rynek amerykański w naturalny sposób jest więc pierwszym wyborem przy inwestycjach zagranicznych.

Przez wiele lat na naszym rynku żywa była teza, że rynki zagraniczne są przede wszystkim dla bardziej doświadczonych inwestorów, z grubszymi portfelami. Czy dzisiaj wciąż jest to aktualne, czy jest to już mit?

W ciągu ostatnich lat biura maklerskie, w tym także BM mBanku, doprowadziły do tego, że parametry handlu za granicą bardzo zbliżyły się do parametrów handlu na GPW. Naszym celem jest to, aby klient nie widział różnicy między tymi rynkami z punktu widzenia systemu transakcyjnego czy kosztów. Myślę, że w przypadku wielu biur maklerskich w ostatnich latach się to udało. Platformy stały się bardziej przyjazne. Koszty także są coraz niższe, prowizja minimalna w ostatnich latach wyraźnie spadła.

Faktycznie, obserwując klientów, jeszcze kilka lat temu można było zauważyć, że dominują więksi inwestorzy z bardziej zasobnymi portfelami, którzy nie musieli martwić się takimi sprawami jak chociażby wysokość minimalnej prowizji. W tej chwili natomiast praktycznie nie ma żadnych barier. W naszym biurze maklerskim miesięcznie na rynkach zagranicznych potrafi inwestować nawet ponad 10 tys. klientów. Mówimy więc już o usłudze masowej. Widzimy tysiące transakcji, również liczonych w milionach złotych. Oczywiście jeszcze są rzeczy do zrobienia, dzięki którym ta usługa stanie się jeszcze bardziej popularna. Na pewno jednak czasy, w których rynki zagraniczne były dostępne tylko dla elity inwestycyjnej, minęły.

Co jako BM mBanku zamierzacie zrobić, aby jeszcze bardziej upowszechnić rynki zagraniczne?

Tak jak powiedziałem, nasza oferta na przestrzeni lat przeszła duże zmiany. Stała się bardzo przyjazna dla inwestorów. Oczywiście widzimy wciąż przestrzeń do jej ulepszania. Mam tutaj na myśli chociażby dostęp do notowań w czasie rzeczywistym. Istotny jest też wciąż temat kosztów czy kwestie związane z podatkami od dywidend w przypadku akcji amerykańskich. Jest więc jeszcze kilka obszarów do poprawy, natomiast są to wymagające kwestie i potrzeba na to więcej czasu.

Mogę natomiast zapewnić, że cały czas poświęcamy rynkom zagranicznym bardzo dużo uwagi. Chcielibyśmy w którymś momencie zaoferować dostęp do notowań na żywo. Prowadzimy nad tym prace. Myślę, że rynek jako całość, wraz z umasowieniem usługi, wymusi dalsze obniżenie kosztów, również poprzez obniżenie prowizji minimalnych. Warto natomiast podkreślić, że u nas prowizja liniowa już teraz jest niższa niż w przypadku rynku krajowego. Liczę natomiast na to, że nasi klienci w niedługim czasie będą mieli okazję odczuć likwidację kolejnych barier związanych z dostępem do rynków zagranicznych.

Inwestycje
Andrzej Powierża, BM Citi Handlowy: Jestem optymistą co do banków, ale umiarkowanym
Inwestycje
Diamenty kupowane także jako inwestycja
Inwestycje
Goldman Sachs podniósł prognozę ceny złota
Inwestycje
Złoto nie traci apetytu na rekordy. Napięcie na Bliskim Wschodzie wspiera notowania kruszcu
Inwestycje
Słabnie „Barbiemania”, Europa wraca do łask inwestorów
Inwestycje
Ropa naftowa po 100 USD za baryłkę? Goldman Sachs: raczej nie w tym roku