Regulacje te stanowią implementację dyrektywy 2004/25/WE w sprawie ofert przejęcia i w obecnym kształcie funkcjonują już od ponad 16 lat. W tym czasie ujawniły się wszystkie mankamenty tego systemu, który został zaczerpnięty z... Nowej Zelandii.
Zmiana progów
Najważniejsza zmiana dotyczy progu przejęcia. Obecnie próg ten ma konstrukcję, dwustopniową niespotykaną na innych rynkach UE (33 proc. – wezwanie do 66 proc. i 66 proc. – wezwanie do 100 proc.). Taka konstrukcja sprawia liczne kłopoty w stosowaniu tych regulacji i powoduje, że pełna ochrona interesów akcjonariuszy mniejszościowych pojawia się dopiero przy progu 66 proc. Wprowadzenie jednego progu przejęcia na niższym poziomie zlikwiduje te niedogodności. Wątpliwości budzi natomiast proponowana w projekcie jego wysokość – 50 proc. – którą wprowadziły do swoich porządków prawnych tacy liderzy rynkowi, jak Litwa, Łotwa i Malta. Pozostałe państwa UE przyjęły próg w przedziale 25–33,3 proc. W mojej ocenie zasadnym jest ustanowienie progu przejęcia na poziomie 33 proc. Jest to próg, który w większości spółek giełdowych jest wystarczający do przejęcia kontroli (pokazują to badania empiryczne), a na pewno lepiej chroni inwestora mniejszościowego niż proponowany próg 50 proc. Argument o specyfice polskiego rynku, na którym mediana stanu posiadania akcjonariusza większościowego wynosi 51 proc., wydaje się być, mówiąc oględnie, nietrafiony. Istotny jest też fakt, że próg 33 proc. jest progiem istniejącym w obecnych przepisach prawa, a wprowadzona zmiana polegałaby na konieczności ogłoszenia wezwania następczego na wszystkie pozostałe akcje, w miejsce obecnego wezwania uprzedniego do 66 proc.
Druga zmiana dotyczy kolejnej odmienności w stosunku do pozostałych państw UE, a mianowicie wezwania uprzednie mają być zastąpione wezwaniami następczymi. Chodzi o to, że teraz, żeby przekroczyć próg, trzeba ogłosić wcześniej wezwanie, a po zmianie wezwanie będzie ogłaszane dopiero po przekroczeniu progu. Tę zmianę należy ocenić pozytywnie i to nie tylko dlatego, że wprowadzi ona procedurę o wiele bardziej przejrzystą, ale również dlatego, że obecne rozwiązanie okazało się nieskuteczne. Jak ktoś chce teraz najpierw przekroczyć próg, a później ogłosić wezwanie, to robi to poprzez nabycie pośrednie (nabycie wehikułu) i ogłasza wezwanie następcze, czasami nawet na ułamek procentu akcji. Dobrze zatem, że projekt zmienia tę fikcję i ułatwia życie inwestorom.
Dużym plusem jest też przewidziane w projekcie umożliwienie przeprowadzenia wezwania dobrowolnego (nie wymuszonego przepisami). Z niewiadomych powodów projektodawca ograniczył natomiast taką możliwość do przypadków wezwań na wszystkie pozostałe akcje i to notowane tylko na rynku regulowanym. Likwidacja cztery lata temu art. 72 ustawy o ofercie spowodowała, że jeżeli inwestor chce kupić większy pakiet i złożyć ofertę całemu rynkowi, to nie pozostawało mu nic innego jak ogłoszenie publiczne i przeprowadzenie oferty poza regulacjami dot. wezwań. A to ogranicza ochronę drobnych inwestorów i jest z ich punktu widzenia procesem o wiele bardziej skomplikowanym. Zapewne wielu z inwestorów (w tym spółek przeprowadzających skupy akcji własnych) skorzystałoby z możliwości nabycia większego pakietu akcji w drodze wezwania. Niezrozumiałym jest również wyłączenie z wezwań dobrowolnych spółek notowanych na rynku NewConnect, na którym płynność jest co do zasady zdecydowanie mniejsza niż na rynku głównym.
Bolączki inwestorów mniejszościowych
Projekt mierzy się również z bolączką inwestorów mniejszościowych związaną z ustalaniem ceny w wezwaniach w przypadku pośredniego nabycia. Mowa tu o sytuacji, w której wzywający obchodzi zasadę wezwania uprzedniego poprzez pośrednie nabycie wehikułu i płaci zbywcy tego wehikułu premię w stosunku do ceny minimalnej, a pozostałym akcjonariuszom płaci tylko cenę minimalną. Po zmianie ustalanie ceny minimalnej ma odbywać się z wykorzystaniem firmy audytorskiej, której zadaniem będzie wycena wehikułu i pośrednio akcji spółki. Udział firmy audytorskiej w ustalaniu ceny wezwania przewidziany jest również w odniesieniu do wezwania na akcje spółek niepłynnych.