2. Milionowy Andrzej Wróblewski
Autor słynnego cyklu „Rozstrzelań” - Andrzej Wróblewski - to postać, którą rynek sztuki otacza niekwestionowanym kultem, a ceny transakcji zagranicznych podawane są już w milionach funtów. Przedstawiciel wąskiej grupy rodzimych artystów, których twórczość ceniona jest też w międzynarodowym obiegu, doczekał się wielu wystaw, a w 50. rocznicę jego śmierci w górach najwybitniejsze prace pokazało Muzeum Narodowe w Warszawie. Znalazł się wśród nich dwustronny obraz, który - zgodnie ze swoją naturą - ma dwa tytuły: „Inwalida” oraz „Usta”.
Podczas środowej aukcji Libry obie kompozycje trafią wspólnie pod młotek z ceną wywoławczą 200 tys. zł. Powstałe na rok przed śmiercią artysty podwójne dzieło łączy w sobie czysty surrealizm i jak najprawdziwsze doświadczenia wojennego cywilizacyjnego upadku. Inwalida po jednej stronie pracy kaleki jest tak naprawdę o swoje człowieczeństwo - zamiast stać swobodnie, zaczyna przypominać użytkowy przedmiot, jak drewniane krzesło.
3. Edward Dwurnik Narodowy
O ile każde pojawienie się pracy Andrzeja Wróblewskiego w katalogu celebrowane jest przez kolekcjonerów jak święto, inny król rodzimego rynku - Edward Dwurnik - zawdzięcza swoją rozpoznawalność właśnie ogromnej ilości notowań aukcyjnych. Z danych Artprice wynika, że nieprzerwany wzrost obrotu jego pracami utrzymuje się od 8 lat, natomiast najrzadsze olejne dzieła z lat 60-80. zdołały od 2016 r. podwoić swoją średnią wartość. Rok, w którym świat borykał się z pandemią, odznacza się w aukcyjnych danych najwyższym od dwóch dekad popytem na dzieła Edwarda Dwurnika.
Datowany na 1982 r. obraz „Kamień bronią ludu” - który 10 marca trafi na licytację - prezentowany był na wystawie artysty w Muzeum Narodowym w Krakowie. Sam Dwurnik uznawał go natomiast za jedno z najważniejszych dzieł w swoim dorobku.
- „Kamień bronią ludu” to tak naprawdę obraz historyczny, komentujący brutalne stłumienie strajków w katowickiej kopalni „Wujek”. Na rynku kolekcjonerskim jest też przykładem najbardziej poszukiwanego etapu twórczości Edwarda Dwurnika. Galeryjne transakcje sprzedaży jego obrazów z lat 60-80. wyznaczają średnią na poziomie 30-40 tys. euro, a grono kolekcjonerów poszerzyło się zdecydowanie poza krajowe granice. Co znamienne, zanim artysta odszedł, skomentował „Kamień bronią ludu” jako obraz, który po jego śmierci trafić powinien do muzeum - zaznacza Iwona Wojnarowicz, prowadząca stołeczny dom aukcyjny Libra.
4. Był, jest i będzie Stanisław Dróżdż
Przeglądając katalog muzealnych depozytów, poza pracami o głębokiej wymowie historycznej, uwagę przykuwają też wyraźnie pogodniejsze gry - słowne i kolorystyczne. Pierwsze uznawane są za domenę malarskiego poety Stanisława Drożdża, który tak komponował na obrazie wyrazy, że zaczynały tworzyć kształty odpowiadające ich znaczeniom. „Było, jest, będzie” z 1968 r. układające się w formę klepsydry licytowane będzie od progu 80 tys. zł, choć eksperci są raczej zgodni, że dorobek Dróżdża wszedł w wyraźny trend wzrostowy. Średnia cena wylicytowanej pracy artysty podniosła się w minionym roku o 251 proc., wskazują dane Artprice, a tempo tego skoku wskazuje na rosnące zainteresowanie kolekcjonerów.
- Ta konkretna odbitka z ikonicznego cyklu klepsydr Stanisława Dróżdża trafi na naszą aukcję jako ważny eksponat kluczowej dla polskich awangardzistów wystawy w ramach „Atelier ’72” w Edynburgu. Z podobnego okresu w katalogu znajduje się też największy, jaki dotychczas trafił na rynek aukcyjny, dwumetrowy olej Jerzego Ryszarda „Jurry’ego” Zielińskiego. Obraz prezentowany jest obecnie na wystawie stałej toruńskiego Muzeum Okręgowego - komentuje Iwona Wojnarowicz.
„Strażnik”, bo tak zatytułowane jest ogromne olejne dzieło Jurry’ego Zielińskiego, pochodzi z cyklu „Zmowa rajskich banitów” i licytowany będzie od progu 350 tys. zł. Sportretowany na nim dumny kogut wyrażać miał w latach 70. barwnych buntowników - „kolorowe ptaki”, jak zwykle nazywa się artystów, niepasujących swoją lekkością do codziennej prozy i zmęczenia ulicy.