Na razie restauracyjna spółka nie ujawnia, na ilu stacjach się pojawi. – Nasza oferta będzie alternatywą dla produktów fast-foodowych, takich jak hot dogi. Strony kontraktu chcą objąć swoimi działaniami jak najwięcej placówek – mówi Jan Kościuszko, prezes Polskiego Jadła.

Polskie Jadło ucierpiało na kryzysie w branży gastronomicznej. Ubiegły rok zakończyło stratą wynoszącą 6,9 mln zł. Aby poprawić wyniki, spółka zdecydowała się na rozwój działalności produkcyjno-handlowej. Latem połączyła się ze swoim największym franczyzobiorcą, firmą Ko-operator. Jej wyniki są konsolidowane od września. – Dzięki temu pokażemy znaczącą poprawę rezultatów – mówi Kościuszko.

W Polsce jest ponad 6,7 tys. stacji benzynowych. O współpracę z nimi zabiega coraz więcej firm, wśród nich są m.in. dystrybutorzy tzw. dóbr szybkozbywalnych oraz sieci gastronomiczne. – Jako sieć, której lokale są wyłącznie w bezpośrednim sąsiedztwie stacji paliw, dostrzegamy potencjał tkwiący w tym segmencie rynku – mówi Hubert Wiktorowski, szef Towarzystwa Przyjaciół Polskiej Kuchni (operator sieci „Leśne Runo”). Jego zdaniem nowe drogi wymuszą też powstanie infrastruktury: stacji paliw, gastronomii, hoteli i innych punktów usługowych.

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad prognozuje, że do końca 2020 r. średni dobowy ruch pojazdów na krajowych drogach wzrośnie o ok. 42 proc. w porównaniu z 2010 r.